Będziemy promować polskie województwa i miasta podczas Parady Pułaskiego!

2015-09-19 4:08

Urszula Gacek – Konsul Generalny RP w Nowym Jorku opowiada o tym, jak układa się jej praca z Polonią. To właśnie dzięki nowatorskim pomysłom Urszuli Gacek – Konsulowi Generalnemu PR na Manhattanie, która była zachwycona Irlandzką Paradą świętego Patryka, w tym roku na Paradzie Pułaskiego będą promowały się polskie województwa. Tym samym pojawia się szansa, że manifest polskości na Manhattanie będzie szeroko relacjonowany nie tylko przez polonijne, ale również media w Polsce. O tej i innych inicjatywach redakcja „Super Expressu” rozmawia z Urszulą Gacek.

Pani Konsul proszę powiedzieć jak to było z zaproszeniem do udziału w Paradzie Pułaskiego polskich województw?

Pomysł przyszedł bardzo spontanicznie. Dokładnie 17 marca, w dniu moich urodzin odbywała się Parada świętego Partyka na Manhattanie. Poszłam ją oglądać i w momencie, kiedy podczas irlandzkiego święta na Manhattanie zobaczyłam jak w zielonym korowodzie maszerują różne hrabstwa pomyślałam, że przecież my możemy na naszą Paradę zaprosić poszczególne województwa. Więc po konsultacjach z najmłodszym w historii Wielkim Marszałkiem Parady Pułaskiego - wspaniałym, rzutkim i młodym Arturem Dybanowskim, podjęliśmy wyzwanie i zaczęliśmy wysyłać pisma do polskich województw. Zapraszaliśmy ich delegacje i proponowaliśmy, że jak nie mogą nikogo wysłać to żeby przesłali materiały promocyjne swoich województw i miast.

Z jakim zainteresowaniem spotkał się pomysł?

Okazało się, że zainteresowanie jest ogromne. Prawie wszystkie województwa korzystając z usług Poczty Polskiej przysłały nam gadżety reklamujące województwa. Dodatkowo samorządy z Lublina, Zakopanego, Krakowa, Tarnowa, Warszawy, Białegostoku, Gdańska i Sopotu wysłały nam materiały promujące ich miasta.

Co da tego typu inicjatywa?
Będzie to idealna promocja naszego kraju i samorządów regionalnych. Gadżety, jakie rozdamy podczas parady, pójdą w świat. Mało tego, dzięki nowemu elementowi, jaki pojawi się podczas tegorocznego święta Polaków na Manhattanie, większym zainteresowaniem Parada będzie się cieszyła wśród mediów w Polsce. Jestem przekonana, że za rok województwa, które nie wzięły udziału w tym roku w Paradzie zobaczą, że była to świetna reklama. I za rok urzędnicy sami zgłoszą się do nas, aby móc wziąć udział w Paradzie. To już pójdzie lawinowo. Ten pomysł jest również formą realizacji zadań, jakie stawia konsulatowi Ministerstwo Spraw Zagranicznych. W tym roku bowiem kładziony jest nacisk na promocję samorządów.

Czyli dzięki tej inicjatywne na Pardzie pojawi się nowy kontyngent?

Tak, będzie to Polski kontyngent skupiający województwa i miasta, które dołączyły w tym roku do współpracy. I każdy, kto mieszka w Nowym Jorku i chce utożsamić się z miejscem, z którego pochodzi może dołączyć się do tego kontyngentu i maszerować pod barwami województwa, z którego się wywodzi.

Mija kolejny miesiąc pani urzędowania na stanowisku Konsula Generalnego RP na Manhattanie. Proszę powiedzieć, jak układa się pani współpraca z Polonią?

Tak, aż trudno w to uwierzyć, ale mija już dziewiąty miesiąc mojego urzędowania w Nowym Jorku. Szczerze spodziewałam się, że będzie trudniej. Jestem naprawdę miło zaskoczona. Proszę uwierzyć, że na każdej imprezie polonijnej, na której jestem obecna a pojawiam się na wielu, zawsze spotykam bardzo wartościowych ludzi. Podczas wyjazdów przyglądam się temu, jak funkcjonuje Polonia. Czasami bywa tak, że w tych najstarszych Polonijnych ośrodkach nie wygląda to tak dobrze jak bym się spodziewała, ale właśnie temu służą moje wyjazdy. Wśród starszej Polonii znajduję sporo ludzi otwartych na świeżość i zmiany. Ci ludzie mają świetne doświadczenia i zaczynają mnie pytać, jak ja bym zmieniła coś, co oni realizują od lat.

Z jakimi zmianami muszą się liczyć polonijne organizacje, które ubiegają się o dofinansowanie projektów przez Konsulat Generalny?

W konsulacie panuje zasada, że każdy projekt zostanie wysłuchany. Po pierwsze konsulat musi racjonalnie planować wydarzenia, które odbywają się w naszej siedzibie. Obecnie w dużej mierze są to wydarzenia profilowane. Wspieramy również projekty na zewnątrz. Wprowadziliśmy zasadę, że w momencie, kiedy obejmujemy patronat i finansujemy, zawsze konsul jest obecny na imprezie. Czasami okazuje się, że nie każdy projekt zasługuje na dofinansowanie, a czasami bywa tak, że trzeba odświeżyć nieco formułę. Jedno jest pewne - każdy, kto ma ciekawy pomysł, zostanie wysłuchany.

Podczas ostatniej naszej rozmowy wspominała pani, że jest w trakcie poszukiwania odpowiedniego mieszkania. Czy udało się?

No niestety, musiałam się pogodzić z tym, że chcąc mieszkać na Manhattanie muszę zapomnieć o dużej kuchni. Znalazłam mieszkanie, które całe jest wielkości mojej kuchni, jaką miałam w apartamencie, kiedy byłam Ambasadorem RP przy Radzie Europy w Strasburgu we Francji. Jednak najważniejsze dla mnie było to, aby znajdowało się ono w niedalekiej odległości od konsulatu. Zważywszy na korki w mieście chciałam być samo wystarczalna i do domu z pracy wracać na piechotę

A czy w dalszym ciągu robi pani zakupy na Greenpoincie?

O tak, oczywiście. Teraz tylko jest jedna różnica: ludzie w polskiej dzielnicy już mnie poznają.

Czy w związku z rozpoznawalnością dostaje pani jakieś zniżki?

Nie, zniżek nie dostaję czasami się zdarza, że dostanę czekoladowego batonika (śmiech)

A co przywiozła pani z ze sobą z rodzinnego domu do Nowego Jorku?

Jak pani widzi w moim gabinecie nie ma bibelotów. Do Nowego Jorku przywiozłam ze sobą jedno zdjęcia mojego ojca, zrobione podczas II wojny światowej w Palestynie, gdzie formowany był II korpus, w którym mój ojciec walczył u boku generała Władysława Andersa. Ojciec surowym okiem spogląda na moją pracę. Przywiozłam również orła odlanego z brązu. Dokładnie takiego, jaki jest w godle Polski. Jest to prezent od męża Marka. Dostałam go w momencie, kiedy zostałam wybrana do Senatu RP. Można śmiało powiedzieć, że jest to senatorski, euro-poselski i teraz konsularny mój orzeł. Zobaczymy ile przygód nas jeszcze razem czeka. Do tego orła mam prawdziwy sentyment.

Czy ma pani już ulubione miejsce w Wielkim Jabłku?

Tak, moim ulubionym miejscem jest mój gabinet w konsulacie generalnym na Manhattanie. W związku z tym, że pracuję w terenie i tak niewiele czasu w nim spędzam, delektuję się każdą chwilą, kiedy mogę pobyć w tym pięknym, bijącym dobrą energią pomieszczeniu. Tutaj odnajduję spokój i wyciszenie.

Dziękuję za rozmowę
Agnieszka Granatowska


Urszula Gacek urodziła się w 1963 r. w Urmston w Wielkiej Brytanii w rodzinie polskich emigrantów. Ojciec był żołnierzem armii gen. Władysława Andersa. W 1984 r. ukończyła studia na Uniwersytecie w Oksfordzie z zakresu filozofii, nauk politycznych i ekonomii. W 1991 r. przyjechała do Polski i związała się z regionem tarnowskim – skąd pochodzi jej matka. W latach 2005-2007 była senatorem (wybrana z list Platformy Obywatelskiej). Od marca 2011 r. była stałym przedstawicielem RP przy Radzie Europy w Strasburgu. Od 21 grudnia 2014 roku przejęła obowiązki konsula generalnego w Nowym Jorku.


Player otwiera się w nowej karcie przeglądarki