Chcę uciec z tego piekła

2009-04-08 8:00

Włoskie miasto L'Aquila przestało istnieć. Nad miasteczkiem unosi się zapach śmierci, a zmęczeni ratownicy dosłownie co kilkanaście minut wyciągają ze zgliszczy kolejną przysypaną pyłem ofiarę. Naliczono już 229 ciał. Ale to nie koniec. Jeszcze nie wydobyto wszystkich pogrzebanych.

"Super Express" dotarł do Polki, która na własne oczy widziała, jak potworny kataklizm zrównuje z ziemią miasteczko. Marta Karwowska (22 l.), studentka z Białegostoku, była we Włoszech na młodzieżowej wymianie. Przeżyła, bo na kilkanaście godzin przed wstrząsami pojechała w odwiedziny do znajomych mieszkających na przedmieściach miasta.

- To było jak w sennym koszmarze. Od kilku dni wyczuwalne były wstrząsy, ale Włosi zapewniali mnie, że to u nich normalne. Ja jednak straszliwie się bałam i w noc przed tragedią wyjechałam na przedmieścia miasta do znajomych. Tam ze snu wyrwało mnie potężne trzęsienie ziemi. Na szczęście budynek, w którym nocowałam, ocalał - opowiada drżącym głosem Marta. Następnego ranka dziewczyna wróciła do centrum L'Aquili, gdzie mieszkała. - To był wstrząsający widok. Centrum miasta wyglądało jak po wybuchu bomby. Domy złożyły się jak domki z kart. Wszędzie stali przerażeni i zakrwawieni ludzie - dodaje z przerażeniem w głosie. - Straszliwie się boję. Dziś w nocy znów były wstrząsy. Czekam teraz na transport do Rzymu, a stamtąd jak najszybciej chcę się dostać do Polski - kończy Marta.

Ratownicy niestrudzenie dzień i noc przeczesują ruiny domów. Choć czas ucieka, nikt nie traci nadziei. W L'Aquili ratownicy wydobyli studentkę spod gruzów zawalonego czteropiętrowego bloku. Dziewczyna spędziła tam 23 godziny. Marta Valente miała przygniecione nogi i nie mogła się ruszyć, ale szczęśliwie ocalała.

Tragiczne trzęsienie ziemi dotknęło aż 26 miejscowości w rejonie L'Aquili. Najsilniejszy wstrząs nastąpił w poniedziałek około godz. 3.30 i miał siłę 6,2 st. w skali Richtera.

Player otwiera się w nowej karcie przeglądarki