Do szkoły dzień po zamachu

2017-11-04 1:00

To dopiero pilny uczeń! Ale i jednocześnie dowód na to, że nowojorczycy "się nie dają". 16-letni chłopak ranny w czasie zamachu na Dolnym Manhattanie wrócił na zajęcia szkolne dzień po ataku. Nie chciał bowiem utracić statusu perfect attendance, czyli idealnej frekwencji.

Personaliów ucznia nie podano, ale jego historię opowiedziała szefowa Wydziału Edukacji Carmen Farina (75 l.) w Stuyvesant High School, gdzie w czwartek pojawiła się z burmistrzem Billem de Blasio (56 l.). - Jeden z uczniów, który był w szkolnym autobusie uderzonym przez ciężarówkę, odniósł obrażenia. Przewieziono go do szpitala. Rany okazały się niegroźne i lekarze wypuścili go. Chłopak, mimo że mógł, to jednak nie chciał zostać w domu. - Na drugi dzień rano powiedział mamie, że czuje się dobrze i chce iść do szkoły, bo pracuje nad zdobyciem "100 proc. perfect attendance". Szkolny autobus nie pojawił się pod domem chłopaka z założenia, że po ataku pozostanie kilka dni w domu.

- Mama zamówiła więc taksówkę i zawiozła syna z domu na Brooklynie do szkoły na Manhattanie. Oto jacy są nowojorczycy - mówiła Farina w czasie spotkania, na którym miała podnieść na duchu dzieci. Drugie ranne dziecko, 14-letnia dziewczynka, ciągle przebywa w szpitalu i nie odzyskało przytomności.

Player otwiera się w nowej karcie przeglądarki