Imigracja - „Przechodzą przez granicę jak karaluchy czy szczury”

2015-05-13 5:00

Jeżeli republikanie, zwłaszcza ci myślący o kandydowaniu do Białego Domu, chcą sobie zjednać przychylność imigracyjnego elektoratu, to chyba należałoby zwrócić większą uwagę na osoby jakimi się otaczają... Nazywanie imigrantów karaluchami czy szczurami zapewne przyniesie odwrotne skutki.

Jak donosi Huffington Post, takie właśnie pogardliwe określenia padły na South Carolina Freedom Summit, czyli spotkania z potencjalnymi kandydatami Partii Republikańskiej do wyścigu prezydenckiego.
Jednym z głównych organizatorów szczytu w Greenville był David Bossie prezes Citizens United. Oprócz potencjalnych przyszłych przywódców USA, lub tych którzy rozważają włączenie się do wyścigu, pojawili się różni zaproszeni goście, m.in. Donald Trump, którzy mogli zasiąść w tzw. loży doradców i włączać się do debaty czy udzielać rad bądź wskazówek kandydatom.
Zasiadła w niej również matka żony Davida Bossie, Susan, która miała okazję przekazać swoje sugestie i opinie w kwestii imigracji, a zwłaszcza kontroli granicy oraz reformy, która miałby prowadzić do obywatelstwa.
– Jeden człowiek, jeden głos wyborczy... A tymczasem do naszego kraju przedostają się ludzie jak szczury czy karaluchy ukryte w belkach drzewa i chce się im dać taki przywilej? Musimy mieć nad tym kontrolę. To powinien mieć na uwadze każdy kandydat – powiedziała teściowa głównego organizatora szczytu.
Jej wypowiedź została przyjęta z wielkim aplauzem, po którym prowadzący zapytał publiczność, czy chciałaby takiego prezydenta. Na co odpowiedź była jeszcze bardziej entuzjastyczna. Pytanie tylko jak ta radość kilkusetosobowej publiczności przełoży się na głosy kilkumilionowego etnicznego elektoratu, o który – jak podkreślają eksperci – republikanie muszą walczyć jeżeli chcą wygrać.



Player otwiera się w nowej karcie przeglądarki