Wiele wskazuje na to, że statek zatonął, ponieważ był w fatalnym stanie technicznym. Jak pisze jeden z marynarzy aktywny na Portalu Morskim, felerny statek był 30-letnim "rzęchem", którego przerobiono z masowca na cementowca, aby go do końca wykorzystać. - To są takie pływające zardzewiałe trumny - dodaje ostro marynarz.
Specjaliści są zgodni, że takie statki nie powinny wypływać już w morze. Zwłaszcza, kiedy na pokładzie znajduje się trudny do przetransportowania towar, a pogoda stawia poważne wyzwania maszynie.
Co ciekawe, podczas kilkukrotnych badań, odnotowano uchybienia. W grudniu 2013 było ich aż 11. W marcu 2014 w Gdyni przeszedł kolejną kontrolę, która wykazała cztery uchybienia. Mimo to statek wciąż pływał po morzach.
Koniec poszukiwań Polaków
Szkocki dziennik "The Herald" doniósł, że w poniedziałek rano zakończyły się poszukiwania marynarzy. Sprawą zatonięcia statku mają się teraz zająć odpowiednie służby. Mimo że zakończono poszukiwania, straż przybrzeżna wciąż będzie wysyłała informacje o katastrofie z prośbą skierowaną do załóg przepływających statków o wypatrywanie na wodzie podejrzanych elementów statku lub jego wyposażenia - podaje tvn24.pl.
Zobacz: Szkocja. Zatonął statek, poszukiwanych jest siedmiu Polaków. WIDEO z AKCJI RATUNKOWEJ
Jednostka po raz ostatni widziana była w piątek około godziny 13.30. Dobę później załoga przepływającego przez cieśninę Pentland Firth promu Hrossey, znalazła już tylko kadłub statku unoszący się nad wodą. Gigantyczna reszta maszyny znajdowała się już pod wodą.
ZAPISZ SIĘ: Codziennie wiadomości Super Expressu na e-mail