Łukaszenka prześladuje, a Unia wciąż milczy

2009-03-16 14:35

Ministrowie spraw zagranicznych Unii Europejskiej jeszcze dziś w Brukseli zdecydują, czy zawiesić na kolejne pół roku roku sankcje wobec Białorusi, czy zdecydować o ich wznowieniu. Warunkiem jest stopniowa demokratyzacja kraju.

W sprawie reżimu Aleksandra Łukaszenki Wspólnota bardzo uważnie patrzy na sygnały wysyłane przez Radosława Sikorskiego, który ma w tej sprawie decydujący głos. - Polska nie widzi powodu, by zaostrzać kurs wobec Białorusi - mówi szef MSZ. W takiej sytuacji, wynik rozmów jest łatwy do przewidzenia - sankcje zostaną zawieszone.

Polski minister pozytywnie ocenia przebieg niedzielnego zjazdu Związku Polaków na Białorusi. Jeszcze przed szczytem, Sikorski opowiedział się za zawieszenia unijnych sankcji. Dlaczego? - Uważamy, że fakt odbycia się zjazdu jest faktem pozytywnym. Oby tak dalej - tłumaczy.

Przypomnijmy, zjazd Związku Polaków na Białorusi doszedł do skutku, ale tylko dzięki uporowi tamtejszej polonii. Reżim robił wszystko, aby storpedować obrady. Ludziom, którzy wybierali się do Grodna byli inwigilowani przez władzę, wzywani na przesłuchania lub aresztowani.

Większosć obserwatorów mówi jednoznacznie: to nie oznaka demokratyzacji kraju, a raczej zaciskanie pięści. Władza wciąż kontynuuje represje i nie ma mowy o zmianie kursu. Dlaczego w takim razie Radosław Sikorski tak pobłażliwie traktuje dyktaturę Łukaszenki? Minister jest zwolennikiem spokojnych rozmów, które mają pokojowymi metodami doprowadzić do zmian.

Kłopot polega jednak na tym, że kolejne ustępstwa dają Łukaszence czas na poprawę wizerunku i uporanie się z kryzysem gospodarczym, który dotarł także na Białoruś.

Player otwiera się w nowej karcie przeglądarki