Łukaszenka hoduje swojego następcę

i

Autor: archiwum se.pl

Łukaszenka szykuje swojego następcę! Wychowuje SYNA na dyktatora

2020-08-25 12:16

Oto białoruski delfin! Kola, syn Aleksandra Łukaszenki, ma już 16 lat i żyje niczym książę. Choć oficjalnie Łukaszenka temu zaprzecza, trudno nie zauważyć, że Nikolai od urodzenia był wychowywany na nowego dyktatora. Ojciec nazywa go "swoim talizmanem i krucyfiksem, który zawsze nosi ze sobą".

Kim jest ten rosły mężczyzna ubrany jak żołnierz na wojnę? Kiedy internet obiegło nagranie pokazujące Aleksandra Łukaszenkę wysiadającego z helikoptera z kałasznikowem w ręku, nie od razu można było poznać tego, kto towarzyszył prezydentowi. Bo choć trudno w to uwierzyć, to Kola, który jeszcze niedawno był małym chłopcem, ubieranym w małe wojskowe mundury i zabieranym przez ojca na wojskowe parady! Nikolai ma już niemal 16 lat, jego urodziny wypadają już 31 sierpnia i wciąż wygląda jak młodsza kopia ojca dyktatora. Jak zauważył chociażby Michaił Gorbaczow w 2010 roku, Kola od najmłodszego wieku wychowywany był na następcę Łukaszenki, choć on sam zaprzeczył.

Jak wygląda życie nastoletniego delfina? Zaczęło się niezbyt obiecująco. Kola przyszedł na świat jako trzecie dziecko Łukaszenki i pierwsze nieślubne. Matką chłopaka prawdopodobnie jest osobista lekarka prezydenta. Jego dwaj starsi synowie mają obecnie 40 i 45 lat, jednak pozostają w cieniu ojca. W przeciwieństwie do Koli. Choć jego istnienie przez kilka pierwszych lat było skrzętnie ukrywane, w końcu Łukaszenka nie tylko przestał chować najmłodszą latorośl przed światem, ale zaczął ją zabierać coraz dalej w wielki świat. Na wojskowych paradach Kola miał na sobie mały galowy mundurek i salutował żołnierzom obok ubranego identycznie ojca. Mało tego! Łukaszenka zabierał Kolę na spotkania z papieżami, w tym z Franciszkiem, poznawał go z Władimirem Putinem i Barackiem Obamą.

Nie ulega wątpliwości, że to do Koli ma największą słabość i widzi w nim największy potencjał polityczny oraz propagandowy. W wywiadach nazywał go "swoim talizmanem i krucyfiksem, który nosi ze sobą". Państwowe gazety prześcigają się w pochwałach dla delfina, takich jak na przykład: „Kola Łukaszenka wziął udział w żniwach i na kombajnie wymłócił 5 ton zboża”. Kola bardzo lubi pokazywać się z bronią, dostał kiedyś nawet od Dmitrija Miedwiediewa złoty pistolet. Za ostatni występ u boku ojca z Kałasznikowem został jednak wyśmiany przez opozycję. A czy jest jakaś szansa, że przejdzie na jej stronę? Choć wydaje się to mało prawdopodobne, może do tego dojść z... kaprysu. Sam Łukaszenka niegdyś opowiadał ze śmiechem, że rozpieszczony syn zagroził głosowaniem na opozycję, jesli któraś z jego zachcianek nie zostanie spełniona.

Zamieszki na Białorusi po wyborach prezydenckich

Player otwiera się w nowej karcie przeglądarki