Łukaszenka uwolnił z więzień 14 osób po prośbie od Trumpa. Wśród nich Cichanouski i trzech Polaków
"Mój mąż Siarhei jest wolny! Trudno opisać radość w moim sercu. Dziękuję, 🇺🇸 @POTUS, @SPE_Kellogg, @JohnPCoale, DAS Christopher W. Smith, @StateDepti naszym 🇪🇺 sojusznikom za wszystkie wasze wysiłki. To nie koniec. 1150 więźniów politycznych pozostaje za kratkami. Wszyscy muszą zostać uwolnieni" - napisała w mediach społecznościowych liderka białoruskiej opozycji Swiatłana Cichanouska, dołączając wzruszający film pokazujący moment spotkania z mężem po pięciu latach od osadzenia go w białoruskim więzieniu przed wyborami prezydenckimi. Wtedy miejsce męża zajęła właśnie ona - i według opozycji tak naprawdę to ona wygrała. Cichanouski znalazł się w grupie 14 więźniów zwolnionych po prośbach administracji USA. „W uwolnionej grupie 14 więźniów, na czele z Siarhiejem Cichanouskim, znalazło się trzech obywateli Polski, o których zwolnienie zabiegały władze Rzeczypospolitej” - ogłosiło polskie MSZ w komunikacie. Wśród uwolnionych nie ma działacza polskiej mniejszości na Białorusi Andrzeja Poczobuta, ale mają być kontynuowane wysiłki na rzecz jego wypuszczenia zza krat. Jest za to Jerzy Żywalewski, który odbywał karę za "działalność agenturalną", jak podał opozycyjny portal Nasza Niwa.
Krok w stronę Zachodu czy chłodna kalkulacja? Skąd ta decyzja Łukaszenki?
W sobotę – jak donosi niezależna gazeta Nasza Niwa – wolność odzyskało łącznie 14 więźniów politycznych. Od ubiegłego roku reżim Łukaszenki zastosował ułaskawienia wobec ponad 250 zatrzymanych. Oficjalna narracja mówi o „ludzkim geście prezydenta”, kulisy tych zdarzeń nie są jasne. "Prezydent postanowił ułaskawić 14 skazanych. To była prośba prezydenta Stanów Zjednoczonych" – powiedziała Natalia Ejsmant, rzeczniczka Łukaszenki."Mam nadzieję, że nasza rozmowa będzie bardzo szczera i otwarta. W przeciwnym razie jaki jest sens spotkania? Jeśli będziemy przebiegli i cwani, nie osiągniemy porozumienia" – powiedział białoruski dyktator przed sobotnim spotkaniem ze specjalnym wysłannikiem prezydenta USA ds. Ukrainy Keithem Kelloggiem. "Żyjemy w bardzo niebezpiecznych czasach, kiedy kryzysy, z którymi się mierzymy, mogą gwałtownie eskalować, narastać, jeśli nie będziemy mądrzy i sprawiedliwi" – dodał według BiełTA amerykański polityk.