Meduza ugryzła szczęściarza z najlepszą pracą na świecie

2009-12-30 16:58

Atak groźnego, tropikalnego żyjątka zakłócił rajskie życie Brytyjczyka! Ben Southhall (34 l.), który w maju dostał "najlepszą pracę na świecie", cudem uszedł z życiem. Opiekun australijskiej wyspy Hamilton został ukąszony przez meduzę, która poraziła go zabójczo niebezpiecznym jadem.

Przez pół roku żył jak król w luksusowej willi i zarobił 300 tysięcy złotych tylko za to, że całymi dniami wylegiwał się na skąpanej w promieniach słońca plaży. Tuż przed opuszczeniem niebiańskiego zakątka Ben przeżył prawdziwe chwile grozy. Zwycięzca konkursu na pracownika posady marzeń zorganizowanego przez stan Quessland dosłownie wyrwał się grabarzom spod łopaty.

34-letni farciarz z Wielkiej Brytanii chciał popływać na skuterze po ocenie i właśnie wtedy doszło do tragedii. Gdy Ben zanurzył stopę w wodzie, poczuł lekkie ukąszenie, jakby pszczoła wbiła mu w skórę żądło. Na efekty spotkania z jak się okazało morderczą meduzą nie trzeba było długo czekać. Mrowienie w stopach, drętwienie rąk, wysoka gorączka, palpitacje serca i nagłe skoki ciśnienia zwiastowały rychły koniec jego młodego życia

Najszczęśliwszego pracownika na świecie od śmierci dzieliły dosłownie minuty. Szybko trafił do szpitala, gdzie lekarze zdołali powstrzymać rozprzestrzeniający się w układzie krwionośnym jad małego, zaledwie 2-centymetrowego stworzonka. Ze spotkania z meduzą wyszedł żywy tylko dzięki błyskawicznej pomocy medyków.

Wstrząsające przeżycia ujawnił w internecie, gdzie od pierwszego dnia pracy opisuje rajskie życie. "Uniknąłem staranowania przez kangury, pożarcia przez rekina, ukąszenia węża czy pająka, a mogłem zginąć przez drobniutkiego potwora morskiego" - napisał na swoim blogu Ben.

Player otwiera się w nowej karcie przeglądarki