Młodzi, nieudokumentowani imigranci odwiedzili Baracka Obamę. Pomóż nam prezydencie!

2015-02-07 4:00

Los milionów imigrantów wisi na włosku... W Kongresie trwa republikańsko-demokratyczna przepychanka, podczas której jedni robią wszystko, by zablokować prezydencką amnestię, a drudzy nie pozwalają dopuścić do przegłosowania ustawy jaka w konsekwencji zahamowałaby dyrektywę Obamy, chroniącą przed deportacją. I chociaż demokratom ciągle udaje się powstrzymać republikanów. Nic dziwnego, że imigranci się boją. Również ci najmłodsi, którzy odwiedzili prezydenta.

Ogłoszona z końcem 2014 roku prezydencka dyrektywa jest rozszerzonym programem Deferred Action for Childhood Arrivals (DACA). Pierwotnie został on wprowadzony w 2012 roku i obejmował tzw. „dreamers” czyli młodych nielegalnych imigrantów, którzy przyjechali do USA jako małe dzieci.

Obecnie program obejmuje również rodziców młodych ludzi objętych poprzednią wersją DACA oraz bliskich rezydentów i obywateli USA. Choć – zgodnie z zapowiedziami– wnioski będą przyjmowane od 18 lutego, to przepychanki polityków na Kapitolu budzą poważne obawy imigrantów.

Osobiście przekazała je prezydentowi Obamie grupa sześciu młodych imigrantów, którzy skorzystają lub już skorzystali na prezydenckiej amnestii. Gdyby zaś republikanom udało się powstrzymać prezydenta – młodzi ludzie zostaliby deportowani...

Na czele grupy stał Rishi Singh, 29-letni student z South Ozone Park na Queensie. Dowiedział się o tym, że jest nieudokumentowanym imigrantem w momencie kiedy dokonywał formalności związanych z kontynuowaniem nauki w college'u.

Przybył do USA wraz ze swoimi rodzicami z Trynidadu gdy miał 10 lat. Był dzieckiem, które nie miało pojęcia o czymś takim jak pobyt stały, legalizacja, sponsorowanie...

– Myślałem, że jestem takim samym dzieciakiem jak każdy mój kolega czy koleżanka z high school... – mówił na spotkaniu w Gabinecie Owalnym. – Poproszono mnie o podanie numeru Social Security, nie wiedziałem co to jest a przede wszystkim nie znałem go. Zapytałem więc rodziców... Wówczas usłyszałem, że nie posiadam czegoś takiego. Tak się dowiedziałem... –opowiadał dalej.

Młody mężczyzna przyznał, że przeżył szok – nie znał innego kraju, innych przyjaciół. Nie rozumiał, że będąc świetnym uczniem nagle okazuje się, że nie może kontynuować nauki. Ale rzeczywistość była brutalna. Zaangażował się więc w działalność na rzecz zmian w przepisach prawa imigracyjnego. Niestety, Dream Act, który pomógłby na stałe takim jak on przepadł w Kongresie. Potem pojawiła się szansa, kiedy Senat przyjął dwupartyjną ustawę reformującą stary system... Niestety, republikanie w Izbie reprezentantów zablokowali ją. Dlatego z wielką radością przyjął dyrektywę prezydenta Obamy. Świadom jednak tego, że nie jest to perfekcyjne rozwiązanie, zaapelował do przywódcy USA, by nie poprzestawał w staraniach na rzecz kompleksowej reformy prawa imigracyjnego, by pomógł milionom imigrantów realizować American Dream.

Player otwiera się w nowej karcie przeglądarki