Tego dnia nie zapomni nigdy ani główny bohater szokującego zdarzenia, do którego doszło w Kenii, ani pracownicy kostnicy, gdzie trafił. Peter Kigen (32 l.) zasłabł w swoim domu w Kericho. Wezwano pogotowie, mężczyzna trafił do szpitala. Tam doszło do koszmarnej pomyłki. W jakiś sposób uznano, że 32-latek nie żyje. Wsadzono go do kostnicy. Spędził tam trzy godziny!
Pracownicy kostnicy podeszli w pewnym momencie do "zwłok" i zabrali się do ich balsamowania. By to zrobić, trzeba zrobić specjalne nacięcia na ciele. Gdy zaczęli nacinać jedną nogę, "zmarły" nagle krzyknął z bólu! "Nie rozumiem, jak mogło się to stać, ale dziękuję Bogu za to, że jednak żyję" - mówi 32-latek. Według rodziny pacjenta to pielęgniarka powiedziała im o jego "zgonie", dyrekcja szpitala utrzymuje, że to rodzina poinformowała o śmierci krewnego. Czyżby jednak w ogóle nie sprawdzili, czy to prawda? Sprawę nagłośnił magazyn "The Standard".