Nowojorski rewident: Depozyty „zabijają” lokatorów

2018-07-17 1:27

Nie dość, że czynsze w Nowym Jorku są jednymi z najwyższych w całych Stanach, to jeszcze zanim zaczniemy mieszkać, musimy wpłacić depozyt, który jest równie „zabójczy” dla budżetu. Zwłaszcza dla osób o niższych dochodach. Według raportu głównego rewidenta miasta Scotta Stringera (58 l.) niektórzy płacą na starcie w ramach zabezpieczenia aż 25 proc. swojego dochodu.

Scott Stringer, rewident

i

Autor: internet/ Archiwum prywatne

Zdaniem nowojorskiego rewidenta nowojorczycy płacą zdecydowanie za dużo za to, żeby w ogóle móc się się wprowadzić do mieszkania i powinno to ulec zmianie.
W opublikowanym przez biuro Stringera wynika, że 300 tys.nowojorczyków zapłaciło łącznie 507 mln dol. w ramach depozytu za mieszkanie, do którego się wprowadzili w 2016 r. Jak zaznaczono w raporcie, przy średnim nowojorskim czynszu, który wynosi 2695 dol. niektórzy musieli w ramach gwarancji zapłacić właścicielowi lokalu 25 proc. ich rocznego dochodu. Zdaniem rewidenta jest to kwota zbyt wysoka i należy wprowadzić odpowiednie regulacje, które jasno określą granice depozytu. – Każdego dnia nowojorczycy pracują coraz ciężej i oszczędzają coraz mniej, a w tym samym czasie właściciele ich mieszkań trzymają sporą część ich dochodu jako depozyt – napisał w oświadczeniu Scott Stringer. Z raportu wynika, że wynajmujący mieszkanie nowojorczyk średnio musi wpłacić jako zabezpieczenie 6 proc. swojego rocznego dochodu. Ale w przypadku takich okolic jak Greenpoint, Harlem i Hunts Point depozyt pochłania od 10 do 15 proc. ich dochodu. W przypadku nisko zarabiających ciężar depozytu jest jeszcze większy. Rewident sugeruje wprowadzenie regulacji. Generalnie chce, aby wysokość depozytu nie przekraczała wysokości miesięcznego czynszu. Proponuje też, żeby lokatorzy mogli wpłacać depozyt w ratach.

Player otwiera się w nowej karcie przeglądarki