Ostatnia taka kolejka w konsulacie

2012-02-23 13:55

– Czujemy się zlekceważeni i upokorzeni. Tak polska placówka nie powinna traktować własnych obywateli – mówili Polacy zgromadzeni w środę po południu przed konsulatem. Niektórzy przyjechali z daleka, by załatwić paszport lub inne formalności. Choć konsulat jest tego dnia otwarty do 5 po południu, już od wczesnych godzin popołudniowych drzwi do pomieszczenia dla interesantów były zamknięte. Nie było też żadnej informacji dlaczego tak się stało. Konsul Swoboda tłumaczy to wyjątkową liczbą interesantów…

Jak informowaliśmy wcześniej to już ostatni tydzień, kiedy sprawy paszportowe można załatwiać w konsulacie bez umawiania się przez internet. Może to spowodowało, że ludzie ruszyli tłumnie do konsulatu załatwić swoje sprawy bez konieczności korzystania z komputera. Jednak w środę kilkadziesiąt osób odeszło spod konsulatu mocno zawiedzionych. Środa to jedyny dzień tygodnia, kiedy konsulat jest czynny po południu – do godz 5.  
– Byłam tu już o godzinie pierwszej. Mimo to nie udało mi się wejść do konsulatu. Zastałam zamknięte drzwi, bez wywieszki, bez żadnej informacji. Podobno wpuszczono do środka kilkadziesiąt osób, ale to słyszałam tylko od tych, którzy byli jeszcze wcześniej – mówiła naszemu reporterowi Magda Grygorczuk z Nowego Jorku.
Jak twierdzili inni interesanci czekający pod konsulatem, co najmniej 70 osób musiało odejść z kwitkiem, bo nie wpuszczono ich do środka. Najbardziej wytrwali doczekali aż do 5 po południu, by przekonać się, że placówka była zamknięta do końca wyznaczonych godzin urzędowania.
– Przyjechałam o godzinie 2.30 i zastałam tylko rozgniewany tłum i zamkniętą bramę. Podobno wcześniej ktoś tu wychodził do ludzi z informacją, ale ja nikogo nie widziałam. Zmarnowałam dzień i teraz będę musiała przyjeżdżać tu znowu – powiedziała  Alicja Chorążak z New Jersey.
Także i Czesław i Maria Pokorniccy z Port Chester nie załatwili swojej sprawy, chociaż ponad dwie godziny stali pod zamkniętą bramą.  
– Nie wiem, co teraz robić. Chyba będziemy musieli przyjechać znowu jutro rano. Tylko o której tu być,  skoro dwie godziny przed zamknięciem urzędu to już za późno – zastanawiała się pani Maria.
Ludzie byli najbardziej zagniewani nie samym faktem, że nie zdążyli załatwić swoich spraw, ale tym, w jaki sposób ich potraktowano.
– Nie powiedziano nam nic, nie było wywieszki o zmianach czy skróceniu godzin otwarcia. To jest lekceważenie ludzi. Byliśmy upokorzeni. Możliwe, że doszło nawet do naruszenia przepisów – mówiła Renata Mycek, która przyjechała z New Jersey.
Co na to sam konsulat?
–  Przykro nam bardzo, jeśli ktoś tak się poczuł, ale nie było to  naszym zamierzeniem. W środę do konsulatu przyszło wyjątkowo dużo ludzi i  numerków zabrakło bardzo szybko. Nie możemy wpuścić na salę dla interesantów więcej ludzi niż jesteśmy w stanie przyjąć. Jest to niemożliwe, choćby ze względow bezpieczeństwa. Mamy tylko trzy okienka i ograniczone możliwości. W środę przyjmowaliśmy ludzi, którzy weszli już wcześniej na salę nie do godziny piątej, ale do ósmej wieczorem – wyjaśnił sytuację Grzegorz Swoboda, konsul ds. paszportowych.
Jak powiedział konsul, interesantów osobiście informowała o tym Ewa Junczyk-Ziomecka, konsul generalna. – Te ostatnie dni przed rejestracją są wyjątkowo pracowite, i tak przyjmujemy więcej ludzi niż zazwyczaj – powiedział nam konsul Swoboda.

Player otwiera się w nowej karcie przeglądarki