"The New York Times": Rosja też domaga się gwarancji bezpieczeństwa po wojnie. Ale gdyby spełnić tę prośbę, naraziłoby to Ukrainę na nowy atak
Chociaż nadal nie widać końca wojny na Ukrainie, to plany gwarancji bezpieczeństwa dla Kijowa są już zaawansowane. Przedstawiciele 26 krajów zobowiązali się do udziału w specjalnej misji, która ma odbyć się na Ukrainie po ogłoszeniu zakończenia wojny lub nawet jedynie rozejmu - poinformował 4 września prezydent Francji Emmanuel Macron. Jak dodał, wojska tych państw będą należeć do tzw. sił reasekuracyjnych. Polski nie ma w tym gronie, ale to nie oznacza, że nie odegramy żadnej roli w udzielaniu gwarancji bezpieczeństwa Kijowowi. "Już wielokrotnie podkreślaliśmy, nie przewiduję wysyłania żołnierzy do Ukrainy, także po zakończeniu wojny. Natomiast my jesteśmy odpowiedzialni za logistykę. W Polsce jest największy hub, to miejsce organizacji pomocy dla Ukrainy i to jest zadanie wystarczające, żeby nie powiedzieć, wyjątkowej wagi" - powiedział Donald Tusk. Ale gwarancje dla Ukrainy to nie wszystko. Bo Rosja też ich chce. Ale gdyby im je dać, nie byłoby to bezpieczne dla Ukrainy - uważa komentator "The New York Times".
ZOBACZ TEŻ: Ławrow powiedział, czego chce Rosja. "Nowy system"
"NYT": Gwarancje w formie, jakie chce Rosja, "drastycznie ograniczyłoby suwerenność Ukrainy"
"To, co prezydent Rosji mówi o ochronie, drastycznie ograniczyłoby suwerenność Ukrainy, narażając ją na ponowny atak ze strony Rosji i, jak uważa wielu jej sojuszników, w efekcie czyniąc ją państwem zależnym od Moskwy" - pisze Anatolij Kurmanew w "The New York Times". Dlaczego? Autor wylicza, czego póki co domagali się Rosjanie, uznając to za swoje gwarancje bezpieczeństwa. A więc przede wszystkim wykluczają członkostwo Ukrainy w NATO, za to przynajmniej deklaratywnie nie maja nic przeciwko jej przystąpieniu do Unii Europejskiej. Administracja Donalda Trumpa, który publicznie sugerował, że Sojusz nie przyjmie Ukrainy, w opinii Putina „wreszcie wysłuchała” rosyjskich obaw. Kreml chce jednak, by takie ustalenia znalazły się w traktatach międzynarodowych lub nawet w konstytucji Ukrainy – co dla Kijowa i jego zachodnich sojuszników jest nie do przyjęcia.
"Problem w tym, że rosyjska wizja sprowadza się do uczynienia Ukrainy bezbronną i podporządkowaną"
Rosjanie chcą też mniejszej ukraińskiej armii. Moskwa domaga się wprowadzenia limitów dotyczących zarówno liczebności sił zbrojnych, jak i rodzaju posiadanej broni. W praktyce oznaczałoby to, że Ukraina nie mogłaby prowadzić działań ofensywnych ani próbować odzyskać okupowanych terytoriów. "W idealnym scenariuszu obie strony powinny być zdolne do obrony własnych granic, ale żadna z nich nie powinna mieć możliwości zagrożenia drugiej" – ocenił cytowany przez "NYT" Samuel Charap, ekspert ds. Rosji z RAND Corporation. – Problem w tym, że rosyjska wizja sprowadza się do uczynienia Ukrainy bezbronną i podporządkowaną - uważa komentator.