Te obrady komisji kultury w paryskim urzędzie miasta przejdą do historii. A to za sprawą delikatnie mówiąc szalonego pomysłu jednej z radnych. Radni debatowali nad dotacjami przyznawanymi teatrom. Na jakiej podstawie należy je przyznawać? Czy kierując się tym, czy przedstawienia są wartościowe? Jak się okazuje, bywają też inne pomysły. Alice Coffin z ugrupowania Europe Ecologie-Les Verts zupełnie na poważnie wysunęła propozycję, by policzyć liczbę kobiet oraz czarnoskórych w zespole danego teatru i na tej podstawie zdecydować, czy pieniądze się należą, czy też nie. A jeśli jest za dużo mężczyzn, to szansa na dotację powinna jej zdaniem znacznie zmaleć.
NIE PRZEGAP: Matka udusiła pięcioro dzieci i rzuciła się pod pociąg
- Publiczne pieniądze przeznaczone na instytucje kulturalne nie powinny wspierać tylko jednej kategoria artystów: mężczyzn - mówiła Alice Coffin. - Kultura jest w centrum społeczeństwa i służy jej rozwojowi. Jednym z nich jest kwestia parytetu - dodała, podając przykład Le Theatre Paris 14, w którym w sztukach występuje dwunastu mężczyzn i trzy kobiety, co jest jej zdaniem niedopuszczalne. Czy pomysł radnej ma szanse na realizację? Póki co wicemer Paryża ds. kultury Carine Rolland powiedziała, że kwestię parytetu rasowego i płciowego w paryskich teatrach rozważy dopiero w lipcu.