Sytuacja w rejonie Ukrainy staje się coraz bardziej niepokojąca. Chociaż Stany Zjednoczone odwołały przybycie swoich dwóch okrętów wojennych na Morze Czarne, teraz swoje jednostki marynarki wysyła tam Wielka Brytania. Okręty mają dotrzeć w rejon Krymu już w maju. Tymczasem Rosja najpierw urządziła na Morzu Czarnym pokazowe ćwiczenia wojskowe z użyciem swoich okrętów, a teraz dodatkowo zamyka trzy obszary akwenu dla obcych okrętów wojskowych i "innych okrętów państwowych". Chodzi o dostęp do wód u wybrzeży Krymu od Sewastopola do miejscowości Gurzuf, odcinka u wybrzeży Półwyspu Kerczeńskiego, a także niewielkiego rejonu zachodnich wybrzeży Półwyspu Krymskiego. Prawo do przemieszczania się po tym morzu takich jednostek ma być zawieszone od 24 kwietnia do 31 października. Pojawiły się doniesienia o zablokowaniu cieśniny Kerczeńskiej, Rosja zdementowała te pogłoski i utrzymuje, że żegluga nie będzie tam ograniczana.
NIE PRZEGAP: Agenci Putina ZABIJALI w Czechach? Tajemniczy WYBUCH
Ograniczenia "nie wpłyną na ruch w pobliskiej Cieśniny Kerczeńskiej - informuje rosyjska agencja informacyjna RIA. "Wzywamy Rosję do zagwarantowania swobodnego dostępu do ukraińskich portów na Morzu Azowskim i umożliwienia swobody żeglugi" - głosi oświadczenie NATO. Wielka Brytania wysłała swoje okręty, chcąc okazac solidarność z Ukrainą. Kijów prosił o pomoc międzynarodową i o wsparcie dyplomatyczne po tym, jak Rosja zgromadziła wzdłuż granicy z Ukrainą dziesiątki tysięcy wojsk. Według ukraińskich władz może ich być aktualnie aż 110 tysięcy. Rosja utrzymuje, że nie dąży do wojny i że to zachowania Kijowa i NATO są prowokacyjne.