Ściągnięty do NYC przez burmistrza Billa de Blasio Brytyjczyk miał zrobić jedno - poprawić system komunikacji. I wygląda na to, że podszedł do sprawy niezwykle poważnie. W piątek, podczas obrad Regional Plan Association poinformował, że po 100 dniach na stanowisku, wie, co zrobić, by wyciągnąć system z zapaści. - Jeśli ktoś uznał, że plan dotyczący komunikacji autobusowej jest radykalny, niech poczeka, aż ujawnimy plan dotyczący całego systemu. Zrobimy to już za trzy tygodnie - zapowiedział. - Będzie to plan szeroko zakrojonych zmian, tak ambitny, że aż kontrowersyjny - dodał.
Byford nie chciał zdradzać szczegółów, ale uprzedził, że doraźne naprawy i małe poprawki nic nie pomogą. Zapowiedział, że nowojorczycy muszą przygotować się m.in. na boleśniejsze i dłuższe wyłączenia z ruchu poszczególnych odcinków metra, które wymagają wymiany systemów sygnalizacji.
Jak wszyscy jego poprzednicy, wspomniał też o tym, że na wszystkie zmiany potrzeba pieniędzy. Zaznaczył jednak, że nie zamierza się opowiadać po żadnej ze stron konfliktu między burmistrzem a gubernatorem o to, kto powinien dofinansować miejski system transportowy. - Ja jestem po stronie pasażerów - zaznaczył. Pozostaje zatem czekać na szczegóły jego ambitnego planu.