Miasto, w którym doszło do strzelaniny, jest położone na północny wschód od Bangkoku, stolicy Tajlandii. Strzelanina miała miejsce w pobliżu centrum handlowego. Według policji napastnik zabił co najmniej 10 osób, ranił też wiele innych niewinnych ludzi.
Żołnierz, jak powiedział rzecznik Ministerstwa Obrony w rozmowie z BBC zaatakował swojego przełożonego, ukradł broń, po czym zaczął strzelać w bazie wojskowej, potem w świątyni buddyjskiej a następnie w popularnym centrum handlowym. Po ataku sprawca ukrył się w piwnicy centrum handlowego. Podobno wziął zakładników.
Przed strzelaniną jej sprawca zamieścił na swoim profilu na Facebooku wpis: "Śmierć jest nieunikniona dla wszystkich".
Według najnowszych danych, śmierć w strzelaninie poniosło 20 osób, a 31 zostało ranionych. Zabójca nadal pozostaje na wolności.
Podczas szturmu połączonych sił policji i wojska na centrum handlowe uwolniono kilkaset osób. Niestety, nie udało się pojmać napastnika, który jest nadal w obiekcie – poinformował rzecznik resortu obrony.
Obława na zabójcę, którego policja zidentyfikowała jako sierżanta Jakapantha Thommę, nadal trwa.