USA: Słodko-gorzka wizyta Komorowskiego w Chicago

2012-05-24 14:00

Spotkanie prezydenta Bronisława Komorowskiego z chicagowskimi Polakami miało dwa oblicza: cukierkowo miłe – jak to w konsulacie, z przedstawicielami młodej Polonii i pełne gorzkich słów – jak to przed drzwiami placówki dyplomatycznej.

Po szczycie NATO, które było głównym celem wizyty prezydenta, Bronisław Komorowski w poniedziałek wręczył medale wybitnym przedstawicielom lokalnej Polonii, a we wtorek w konsulacie spotkał się młodzieżą związaną z organizacją polonijną „Quo Vadis Chicago”, do której należą młodzi, wykształceni, aktywnie działający Amerykanie mający polskie korzenie. – Uprzedzono mnie, że w konsulacie spotkam się z młodą Polonią, ale nikt nie uprzedził mnie, że będzie ona taka piękna - żartował prezydent. Mówiąc to miał na myśli młode, atrakcyjne dziewczęta, należące do "Quo Vadis". Kulminacyjnym momentem spotkania była wymiana koszulek. Prezydent przekazał polonijnej młodzieży koszulkę ze swoim autografem, stwierdzając, że ze względu na jej duży rozmiar będzie ona dla nich raczej sukienką a nie bluzką, sam zaś otrzymał koszulkę z napisem… „Jestem hardcorem”. Przymierzając ją do siebie stwierdził, że jego syn na pewno się z niej ucieszy.

Zgoła inne emocje panowały przed konsulatem, gdzie zebrała się grupa Polaków protestujących przeciwko decyzji oddania stronie rosyjskiej śledztwa w sprawie Katastrofy Smoleńskiej. Jego organizatorką była Anna Wójtowicz, córka znanego rzeźbiarza Wojciecha Seweryna, który zginął dwa lata temu w prezydenckim tupolewie. Prezydent podszedł do protestujących i zapewnił ich, że „wszystko przebiega zgodnie z prawem” i odszedł. Według relacji Anny Wójtowicz protest przebiegał pokojowo, jednak kiedy Bronisław Komorowski opuszczał siedzibę konsulatu, doszło do utarczki słownej między nią, a jednym z wychodzących gości konsulatu. – Pani powinna leczyć się od dawna na chorobę psychiczną, jesteście zacofaną bandą! Nie znacie historii ani rzeczywistości! – mówił gość komentując okrzyki wznoszone przez protestujących. – Czy zginał panu ktoś w Katyniu lub Smoleńsku? – pytała Seweryn. – Nie! – odkrzyknął. – A mnie zginał ojciec i moim obowiązkiem jest walczyć o prawdę – odpowiadał. – I dobrze, że zginał! - skwitował nieidentyfikowany mężczyzna.

Z kongresmenem o wizach

We wtorek rano Prezydent Komorowski spotkał się z kongresmanem Mike'em Quigleyem, znanym z zaangażowania w zmianę procedur wizowych dla Polaków odwiedzających USA. – To wielki przywilej spotkać prezydenta Komorowskiego – powiedział po spotkaniu Quigley. – Od objęcia stanowiska, poświęcam się sprawom dotyczącym także moich polonijnych wyborców, włączając w to sprawę wiz.

Player otwiera się w nowej karcie przeglądarki