Przez ocean niczym pociski atomowe latają coraz to ostrzejsze słowa i oskarżenia! W brytyjskiej rodzinie królewskiej wybuchł kolejny skandal. I to niemały, bo nie szafujący zazwyczaj tego typu oświadczeniami na lewo i prawo Pałac Buckingham tym razem pośrednio zarzucił Meghan Markle (40 l.) i księciu Harry'emu (36 l.) kłamstwo na temat królewskiego wnuka, czyli Archiego (1 rok). A właściwie jego aktu urodzenia i zmian, jakie poczyniła tam Meghan.
NIE PRZEGAP: NIE PRZEGAP: To CIOS dla Meghan Markle i księcia! SUROWA decyzja królowej brytyjskiej
Jak pisaliśmy, żona Harry'ego niedawno zmieniła wpis w akcie urodzenia Archiego tak, że nie ma w nim już jej imion "Rachel Meghan", tylko tytuł "Jej Królewska Wysokość Księżna Sussex". Gdy zaczęto spekulować, skąd ta zmiana, niespodziewanie Meghan i Harry wystosowali oświadczenie, zgodnie z którym "był to dyktat pałacu". Tymczasem pałac... zaprzecza! Przedstawiciele królowej wysłali do MailOnline następujący tekst: "Akt urodzenia został zmieniony przez byłe biuro książąt Sussex". Z kolei jak przyznają anonimowo dla "The Telegraph", użycie słowa "dictate". czyli "dyktat, nakaz", było "niefortunne". "To cywilne dokumenty, nie ma żadnego dotyczącego ich protokołu, coś musiało zagubić się w tłumaczeniu" - mówią pracownicy pałacu. Tłumaczeniu z angielskiego na angielski?.. Pozostaje czekać na odpowiedź Meghan i Harry'ego!