"Zwycięstwo raczek wymęczone"
Państwowa Komisja Wyborcza ogłosiła w poniedziałek, że wybory prezydenckie wygrał popierany przez PiS Karol Nawrocki, który uzyskał 50,89 proc. głosów. Kandydat KO Rafał Trzaskowski zdobył 49,11 proc. głosów. Frekwencja wyniosła 71,63 proc.
Prof. Flis powiedział w Studiu PAP, że zwycięstwo Nawrockiego jest zaskakujące, jednak "nie miażdżące, a raczej wymęczone". W jego ocenie wyborcy poprzez głosowanie "ocenili rząd jeszcze gorzej niż oceniali Karola Nawrockiego".
Szymon Hołownia zwrócił się do Karola Nawrockiego z ważnym apelem
Zdaniem politologa zadziałał mechanizm podobny jak w wygranych przez Donalda Trumpa zeszłorocznych wyborach prezydenckich w USA, gdzie "ludzie chętnie głosowali na kandydata, którego atakował establishment", a wtedy - jak zaznaczył - atakowanie takiego kandydata jest przeciwskuteczne.
"Zbyt gorliwe atakowanie opozycji"
"Nastąpiło przeszarżowanie. Nie została odrobiona lekcja z wyborów w Stanach Zjednoczonych, czy też z wyborów polskich z 2023 roku, że jeśli rządzący zaczynają atakować opozycję i robią to zbyt gorliwie i ze zbyt dużą satysfakcją, to tak naprawdę sami sobie szkodzą. To więcej mówi o nich, że się boją i że trzeba by ich zmienić niż to, że ludzie biorą sobie do serca te wszystkie ataki" - ocenił.
Zdaniem prof. Flisa początkowo "trupy wypadające z szafy" Nawrockiego przekładały się na gorsze sondaże, jednak prowadzona wobec niego zbyt szeroko kampania negatywna mogła przynieść odwrotny skutek. Jak zaznaczył - ten sam błąd popełnił PiS na jesieni 2023 r. zapominając, że "rząd nie jest od walki z opozycją, tylko od walki z problemami".
- Nawet niewiarygodne problemy i „obciążenia hipoteki”, które ma drugi kandydat, nie są czymś, co musi przeważyć wybory, jeśli zostaną podane w sosie, który jest nie do przełknięcia - powiedział politolog.