Lekarz, pacjent, starsza pani

i

Autor: Shutterstock

Lek dla chorych na drobnokomórkowego raka płuca

2019-11-22 15:03

To niezwykle agresywny, dynamicznie się rozwijający nowotwór. W Polsce na raka płuca choruje ponad 25 tys. osób rocznie. Ok. 15 proc. z nich, czyli ponad 3 tys., ma raka drobnokomórkowego. W odróżnieniu od raka nie drobnokomórkowego, rokowania są bardzo złe, zaledwie 5 proc. chorych ma szanse przeżyć pięć lat od rozpoznania choroby. Większość pacjentów żyje kilka miesięcy od postawienia diagnozy. A rozpoznanie następuje późno, gdyż chorzy zbyt późno zgłaszają się do lekarza. Nowotwór długo nie daje żadnych objawów, nie powoduje bólu w klatce piersiowej, a utrzymujący się kaszel zazwyczaj nie budzi niepokoju, gdyż chorzy są przekonani, że to z powodu papierosów (na drobnokomórkowego raka płuca chorują prawie wyłącznie palacze). Kiedy więc chory trafi do lekarza, nowotwór jest już w stanie mocno zaawansowanym, często z przerzutami do ośrodkowego układu nerwowego. Zdarza się więc, że pierwsze dolegliwości, z jakimi zgłasza się pacjent, to nie kłopoty z oddychaniem, lecz bóle i zawroty głowy.

Tak bardzo liczy się czas

W przypadku każdego nowotworu liczy się czas, czas jest tu bezcenny, ale w przypadku drobnokomórkowego raka płuca ten czas ma szczególną wartość. Chorzy z tym nowotworem bardzo szybko odchodzą. – Moja mama miała postawiona diagnozę w kwietniu. Po radio- i chemioterapii choroba zaczęła się cofać. Prawie cały czas czuła się dobrze. Nagle po niespełna trzech tygodniach pojawiły się przerzuty do głowy. Dwa dni później odeszła…- mówi córka jednej z pacjentek. Inna tak pisze na forum dla pacjentów: „Mama 26 kwietnia miała postawiona diagnozę – drobnokomórkowy rak płuca w stadium rozsianym. Przerzuty do mózgu zostały wykryte w czerwcu. Do 27. stycznia jeszcze w miarę funkcjonowała, ale potem w ciągu tygodnia przestała chodzić. Lekarze zaprzestali leczenia.  26.lutego zmarła, równo 10 miesięcy od diagnozy.

Pojawiła się nadzieja

Zaledwie 10 – 20 proc. chorych kwalifikuje się do zabiegu operacyjnego – to ci, u których rak został zdiagnozowany jeszcze przed przerzutami. Ale i tak u 80 proc. z tej grupy dochodzi do wznowy – mówi prof. Dariusz Kowalski z Kliniki Nowotworów Płuca i Klatki Piersiowej Centrum Onkologii- Instytut im. Marii Skłodowskiej-Curie w Warszawie. – U pozostałych lekarze stosują różne schematy chemioterapii, jednak po pewnym czasie i tak dochodzi do wznowy. Do tej pory nic więcej nie mogliśmy tym chorym zaproponować. Od lat 70-tych, czyli przez 40 lat, nie pojawił się bowiem żaden nowy lek dla tych chorych.

Ale teraz ma szansę to się zmienić. Jesienią tego roku w Unii Europejskiej został zarejestrowany nowy lek, atezolizumab, stymulujący odpowiedź immunologiczną, czyli tzw. immunoterapia, która zmusza układ opornościowy do walki z komórkami nowotworu.

- Lek ma nie dopuścić do nawrotu i sprawić, że układ odpornościowy chorego będzie walczył z nowotworem. Niektórzy pacjenci, u których już zastosowano tę nową terapię, będą żyć dłużej niż gdyby dostali dotychczasowe leczenie. Dodanie immunoterapii pozwala zmniejszyć ryzyko zgonu o ok. 30 proc. – wyjaśnia dr Izabela Chmielewska z Katedry i Kliniki Pneumonologii, Onkologii i Alergologii Uniwersytetu Medycznego w Lublinie.

(leczenie to jest już z powodzeniem stosowane w standardowej praktyce klinicznej u pacjentów z niedrobnokomórkowym rakiem płuca).

- To pierwszy od wielu lat lek, który przynosi efekty terapeutyczne. Można go stosować w pierwszej linii u chorych w stadium rozsianym raka, gdy nie można zastosować radykalnej terapii – podkreśla prof. Kowalski. – To nadzieją, ze nawet i w przypadku drobnokomórkowego raka płuca, w tej najcięższej postaci, będziemy mogli zaproponować chorym leczenie, które przedłuży im życie.

Player otwiera się w nowej karcie przeglądarki

Najnowsze artykuły