Tusk jak Gierek

2007-11-14 22:51

Mecz na Wembley 17 października 1973 roku przeszedł do historii polskiej piłki jako najważniejsze wydarzenie XX wieku. Od niego bowiem zaczęła się fantastyczna kariera "Orłów Kazimierza Górskiego".

Paradoksalnie, ale mecz Polski z Belgią na Stadionie Śląskim może być futbolowym hitem XXI wieku. 17 listopada Chorzów - jak za czasów Edwarda Gierka - będzie przez kilka godzin stolicą Polski. Od tego meczu może się bowiem zacząć kolejna świetlana era polskiej piłki.

Pamiętam, że Gierek, jako I sekretarz PZPR, właściwie nigdy nie pojawiał się na najważniejszych piłkarskich meczach. Dopiero po ich zakończeniu, gdy był już sukces, zapraszał bohaterów i rozdawał medale, złote zegarki i talony na samochody.

Obecność premierów i prezydentów na piłkarskich stadionach to późniejszy wymysł speców od public relations. Oni sądzą bowiem, że to znakomita okazja do uzbierania kilku punktów w rankingach popularności. Ale... to ryzykowna teoria, bo można też przegrać.

Paweł Janas twierdził, że były premier Kazimierz Marcinkiewicz przeszkodził mu na mundialu w Niemczech, pakując się przed meczem z Ekwadorem do szatni i uniemożliwiając przeprowadzenie właściwej odprawy. Prezydenta Kwaśniewskiego obwiniano z kolei o niepowodzenia w Korei.

Nie byłem więc zaskoczony informacją, że premier Donald Tusk jednak na mecz Polska - Belgia nie pojedzie z powodu... przeziębienia. Prawda jest jednak taka, że szef rządu obawiał się, że gdyby nasi nie wywalczyli awansu, to opinia publiczna zwali winę na niego i partyjnych towarzyszy. Zapewne Tusk weźmie przykład z Gierka i potem zaprosi "Orły Leo Beenhakkera" do siebie. Bezpieczniej i pewniej. Tylko co rozda zamiast złotych zegarków i talonów na fiaty 125? Uśmiechy i ordery? Może nie wystarczyć.

 

Player otwiera się w nowej karcie przeglądarki