Tomasz LIS publicznie pierze brudy. ZAATAKOWAŁ byłego PRACODAWCĘ

2012-02-20 13:44

Skandal - to zazwyczaj towarzyszy Tomaszowi Lisowi (46 l.), gdy odchodzi z pracy. Tym razem, po tym jak został wyrzucony z posady redaktora naczelnego tygodnika "Wprost", zaatakował swojego byłego pracodawcę, prezesa wydawnictwa Michała M. Lisieckiego.

- Nie byłem zaskoczony, że zostałem wyrzucony, bo jeśli idę gdzieś do pracy, to robię solidny research swojego pracodawcy i miejsca pracy. Z researchu wynikało, że praca powyżej roku z tym wydawcą okazać się może nie cudem, ale czymś w tych okolicach. Ja podjechałem prawie pod dwa lata - mówi Lis w wywiadzie udzielonym dziennikowi "Polska The Times".

Dziennikarz opowiada o kulisach jego zwolnienia z posady redaktora naczelnego tygodnika "Wprost" i konflikcie między nim a wydawcą pisma. Lis twierdzi, że wydawca "Wprostu" domagał się od niego "w sposób natarczywy" 25 procent udziałów w tworzonym przez niego portalu internetowym.

- Domagał się również przejęcia kontroli nad sprzedażą reklam w tym projekcie - mówi Lis. I dodaje, że wcześniej dwukrotnie proponował Lisieckiemu współpracę nad projektem, ale ten odmawiał.

- Nie był zainteresowany. Postanowiłem zrobić to sam. Kiedy projekt dojrzewał, okazało się, że udziały są w nim cenniejsze, niż wcześniej można było oszacować, i nagle człowiek wcześniej niezainteresowany zaczął wywierać na mnie presję - stwierdza Lis.

To nie koniec ataków Tomasza Lisa. Choć dżentelmeni o pieniądzach nie rozmawiają, były redaktor naczelny "Wprostu" twierdzi, że nie dostawał na czas swojej pensji.

- Na dłuższą metę nie jestem w stanie tolerować sytuacji, w której muszę zatrudniać kancelarię prawną po to, żeby ktoś mi wypłacił to, co jest zapisane w kontrakcie. Co w końcu następuje, ale z wielomiesięcznym poślizgiem, gdy grożę procesem - mówi Lis.

Co na to prezes Michał M. Lisiecki? W wydanym wczoraj oświadczeniu napisał, że Lis „swymi działaniami sprowokował zdarzenia, które uczyniły z niezależnego dziennikarza i redaktora naczelnego «Wprost» – przedsiębiorcę składającego osobiście oferty handlowe partnerom PMPG i AWR Wprost bez wiedzy i zgody wydawcy”. Lisiecki twierdzi, że działania Lisa doprowadziły do konfliktu interesów. „Zarząd PMGP oczekuje, że pan Tomasz Lis powstrzyma się od kolejnych prowokacji medialnych godzących w wizerunek wydawcy” – zakończył swoje oświadczenie prezes Lisiciecki.

Player otwiera się w nowej karcie przeglądarki