Rafał Maserak pobił kobietę? WYZNANIE ANITY - ZDJĘCIA

2012-10-04 19:41

Anita (31 l.) nie spodziewała się, że zostanie tak dotkliwie uderzona przez znanego tancerza Rafała Maseraka (28 l.). Dziewczyna z poważnymi obrażeniami trafiła do szpitala i skierowała sprawę do prokuratury. - Nie dość, że zachował się jak damski bokser i tchórz, bo uciekł z miejsca napaści, to nawet nie poczuwa się do przeprosin - wyznaje poszkodowana w rozmowie z "Super Expressem". - To prowokacja - broni się tancerz.

- 13 września zostałam pobita przez Rafała Maseraka przed klubem Enklawa w Warszawie - opowiada Anita (imię zmienione) w rozmowie z "Super Expressem". Dziewczyna wychodząc z klubu, zobaczyła dwóch szarpiących się mężczyzn, jednym z nich był znany tancerz. Anita postanowiła ich rozdzielić.

- Po chwili pan Maserak w przypływie szału skierował swój cios wprost w moją twarz. Upadłam na chodnik, straciłam na chwilę przytomność i zalałam się krwią. Gdy odzyskałam przytomność, była przy mnie kobieta, która pomogła mi wstać, otarła mi twarz z krwi, zawiadomiła policję i pogotowie. Rafała Maseraka nie było już na miejscu. Stchórzył i uciekł, jak twierdzą świadkowie napaści - relacjonuje bolesne wydarzenie dziewczyna.

Anita została przewieziona do szpitala z poważnymi obrażeniami.

- Zrobiłam obdukcję, na której wypisane zostały takie obrażenia, jak: stłuczenie głowy, wstrząŚnienie mózgu, zasinienie obu oczodołów, rana grzbietu nosa, i konieczność powtórzenia tomografii w celu wykluczenia dalszych konsekwencji - wyjaśnia.

Anita postanowiła skontaktować się z Rafałem, żeby powiedzieć mu, jakich uszkodzeń ciała się dopuścił. Doszło do spotkania.

- Nie dość, że zachował się jak damski bokser i tchórz, bo uciekł z miejsca napaści, to nawet nie poczuwa się do przeprosin. Obecnie chcę, żeby pan Maserak odpowiedział za swój czyn w sądzie, tym bardziej że ten cios mógł okazać się śmiertelny, gdyby był zadany w skroń, kilka centymetrów wyżej - wyznaje Anita. Maserak nie przyznaje się do winy. Twierdzi, że nic takiego nie miało miejsca.

- Nie uderzyłem tej kobiety. Wychodząc z klubu, zobaczyłem ją skuloną i podszedłem do niej zobaczyć, czy wszystko w porządku. To jest jakaś prowokacja z jej strony - zarzeka się tancerz w rozmowie z "Super Expressem". Zajściem pod klubem zajmują się teraz policjanci.

- Sprawa została przekazana policji, która ma przeprowadzić dochodzenie - usłyszeliśmy w Prokuraturze Rejonowej Warszawa Śródmieście-Północ.

Player otwiera się w nowej karcie przeglądarki