Doda jest jedną z najczęściej koncertujących polskich wokalistek. Bywało, że rocznie grywała przeszło setkę koncertów. To musiało odbić się na jej zdrowiu. Przez odsłuchy, czyli specjalne słuchawki, dzięki którym artysta słyszy dokładnie wszystkie instrumenty na scenie i siebie samego, Doda częściowo straciła słuch.
- Mam 40 proc. utraty słuchu, bo cały czas jestem z odsłuchami w uszach. Nawala mi tam bęben, stopa, gitara, bas - wyznaje Doda.
Wokalistka nie chce się nad sobą użalać. Nie przestanie koncertować, bo muzyka to całe jej życie. Ale jak przyznaje, po zejściu ze sceny musi od niej odpocząć, dlatego organizatorzy jej występów muszą zapewnić jej cichy hotel, w którym będzie mogła odpowiednio odpocząć.
- W moich wymaganiach koncertowych nie jest najważniejsze, żeby hotel miał pięć gwiazdek, tylko żeby nie było wesela, stypy, urodzin, czegokolwiek, co wydaje dźwięki. Bo ja w nocy muszę się wyspać. Muszę spać dziewięć godzin dziennie. Dbam o swój sen, dbam o swoją dietę, paradoksalnie jeszcze bardziej niż byłoby wtedy, kiedy nie pracowałabym w show-biznesie - opowiada Doda.
Doda unika muzyki także, jadąc autem.
- Samochodem najlepiej jeździ mi się w ciszy. To typowe, jeżeli ktoś cały czas słucha muzyki, cały czas jest w trasie koncertowej - zdradza.
Na szczęście częściowa utrata słuchu nie sprawia Dodzie problemów. Przed laty jej nauczyciele słuchu orzekli, że ma słuch absolutny. Nawet słabiej słysząc, wciąż świetnie śpiewa.
Zobacz: Doda przed koncertem Guns N'Roses. Przygotowała niezwykły prezent [ZDJĘCIA]