- Rozumiem, że "Kuchenne rewolucje" oglądają się głównie ze względu na ciskane talerze i wywalone garnki, ale tak naprawdę przez większość czasu tam gotuję. Producenci i reżyserzy wycinają z tego pięć sekund i wkładają jako migawkę. Chętnie bym zaprosiła wszystkich niedowiarków na plan, by zobaczyli, ile godzin naprawdę jestem kelnerką i kucharką - mówi z oburzeniem Gessler.
Zobacz: Kuchenne rewolucje w Goszczanowie. Gessler: Ja tu rozpi***olę wszystko jedną ręką