Piróg przyznaje się do związku z Piaskiem!

2014-03-15 10:03

Michał Piróg przyznał, że w przeszłości łączyło go z Piaskiem gorące uczucie. Para jednak musiała się rozstać - powodem był fakt, że Andrzej Piaseczny poznał kogoś innego...

Ani Michał Piróg, ani Andrzej Piaseczny nigdy oficjalnie nie komentowali plotek o swoim związku. Teraz jednak w autobiografii Piroga możemy przeczytać o wielkiej miłości choreografa do tajemniczego mężczyzny.

W "Chcę żyć" Piróg opisuje tajemniczego Z., który po chwili przestaje być tajemniczy. Piróg cytuje bowiem słowa Z., które pochodzą... od Piaska! Wokalista w jednym z magazynów skomentował wcześniej swój związek z Pirogiem!

- Kiedyś obiecaliśmy sobie, że nigdy, nawet jeśli będziemy opowiadać o tym, co nas łączyło, nie zdradzimy naszych imion. To był jego pomysł. Nazwijmy go po prostu Z. Kiedyś ktoś zadał mu pytanie o nasz związek, a on odpowiedział: Przez kilka lat byłem bardzo mocno z kimś związany. Ten ktoś wydawał mi się idealny, byśmy się mogli razem zestarzeć. A jednak się rozeszliśmy. Nie wyszło. Tak się czasem zdarza - to dokładny cytat ze słów Andrzeja Piasecznego, które padły w wywiadzie dla „Vivy” z 3.04.2008 roku.

Zobacz: Rockandrollowiec ma klawe życie!

- Podobało mi się. Tak jak sobie obiecaliśmy, nie użył mojego imienia. Dlatego również chciałbym być lojalny wobec niego - kontynuuje Piróg. Potem opisuje, jak przeniósł się do ukochanego do Warszawy.

- Nie dość, że zarabiałem kupę forsy, to jeszcze Z., wiedząc, że będę w Warszawie, czuł się najszczęśliwszy na świecie. Mama rozmawiała z Z., jakby znali się sto lat. Od razu przypadli sobie do gustu. Przyjaźnią się do dzisiaj – zdradza Piróg.

Dlaczego więc związek się rozpadł?

- Z. spędzał z nim coraz więcej czasu, a ja uważałem, że ich relacja jest co najmniej dziwna. Adam był jak jakaś pieprzona dama dworu, na każde zawołanie Z. Nie było między nimi żadnej chemii. To była relacja pan–sługa i to właśnie doprowadzało mnie do szału. Adam był wampirem energetycznym, który uwielbiał czerpać energię z naszego związku. Najszczęśliwszy był wtedy, kiedy między nami działo się coś niedobrego. Momentami miałem wrażenie, że gdyby tylko Z. pozwolił, zamieszkałby na naszej wycieraczce, bo dzięki temu mógłby czuć zapach swojego władcy - kończy opowieść choreograf.

Player otwiera się w nowej karcie przeglądarki