Janusz Korwin-Mikke dla SE: Popieranie biednych

2014-03-11 3:00

Od razu wyjaśniam: ja nie zajmuję się dbaniem o biednych. O biednych to troszczą się socjaliści z PiS lub SLD. Bo socjalizm zapewnia biednym jedno: dużą przewagę liczebną! Jest ich wtedy dużo… I o to chodzi socjalistom: by biednych było jak najwięcej! Biedni bowiem jak głupi głosują na kogo? Na socjalistów!

I wszystko jasne: socjaliści mają w tym interes: by ludzie żyli w biedzie - a ONI żyli dobrze na senackich fotelach i sejmowych krzesłach. Więc wmawiają biednym, że jak ONI będą u władzy, to wszystkim będzie żyło się znakomicie. A jeśli nie wszystkim znakomicie - to przynajmniej wszystkim po równo.

Poza tymi, którzy wyrównują. Ci muszą żyć znacznie lepiej. Przecież wyrównują - a więc wykonują ogromną, społecznie potrzebną pracę. A taki Korwin-Mikke to by biednych najchętniej zlikwidował. A biedaków najłatwiej likwiduje się, przerabiając ich na średniaków.

I to było normalne. Taki biedak wyjeżdżał z Europy do Ameryki, gdzie panował dziki, drapieżny kapitalizm. Popracował (ciężko!) parę lat - i proszę: zostawał średniakiem i nawet wysyłał dolary do kraju. A jeśli pracował dalej ciężko - to zostawał milionerem. A jeśli jeszcze miał łeb nie od parady - to nawet miliarderem.

Nie oszukujmy się: nikt jeszcze nie został miliarderem dzięki pracy własnych rąk. Ale milionerem - jak najbardziej.

To znaczy dzisiaj, kiedy dolar zszedł na psy. Jak ten Czerwony Mulat jeszcze trochę porządzi Ameryką, to nawet prosty łopaciarz będzie mógł zostać miliarderem. Jak po I wojnie światowej socjaliści dorwali się do rządów w Polsce, w Niemczech i w innych krajach, to nawet znaczek pocztowy kosztował 200 miliardów…

Przeczytaj: Lech Kaczyński przewidział, co zrobi Putin: "Dziś Gruzja, jutro Ukraina"

Na razie Ameryka wywinęła się (już drugi raz) spod łopaty: udało się nie ogłosić bankructwa. Ale dług na głowę w USA jest wyższy niż dług Greka…

Jeśli więc Amerykanie nie poślą szybko JE Baracka Husseina Obamy na zielona trawkę - to za pół roku, rok zobaczymy bankructwo potężnego kiedyś mocarstwa.

Potężnego, gdy panował tam dziki, drapieżny kapitalizm. Gdy każdy biedak marzył, by tam pojechać, i się dorobić.

Dziś Amerykanie mają bezpłatną służbę zdrowia, ćwierć Amerykanów (głównie Murzyni, oczywiście) zamiast pracować, dostaje zasiłki i "znaczki", za które "kupują" jedzenie w supermarketach - to i zdechnąć muszą. A w Chinach, kiedyś zdychających, komunistycznych - dziś panuje zdrowa zasada: "Kto nie pracuje - niech też i nie je". W wyniku tego wszyscy pracują, nikt nie chodzi głodny - a 11-piętrowy dom buduje się dziś w Chinach 6 (sześć!) dni.

Wielkie mi mecyje: w 1901 r., gdy w USA panował jeszcze kapitalizm, największy budynek świata, Empire State Building, budowano w Nowym Jorku przez rok i miesiąc - przy niezatrzymanym ruchu ulicznym! Dziś trwałoby to z pięć lat…

P. prof. Krzysztof Rybiński, b. wiceprezes Narodowego Banku Polskiego, pytany, co by się stało, gdyby Korwin-Mikke objął władzę?, odpowiedział: "Trzy miesiące potwornego burdelu, - a potem wzrost gospodarczy 10 proc. rocznie".

No cóż, przy zmianie ustroju jakieś zamieszanie być musi.

Ale Jan Paweł II chyba wyraźnie powiedział: "Nie lękajcie się!".