Adrian zandberg

i

Autor: Piotr Grzybowski

Adrian Zandberg: W nowym roku - dużo zdrowia!

2017-12-30 4:00

Oleśno, Skarżysko-Kamienna, Łódź, Bydgoszcz, Bielsko-Biała... W kolejnych miastach dzieje się to, przed czym Partia Razem ostrzegała od dwóch lat. Szpitale zamykają oddział po oddziale, bo nie ma komu leczyć pacjentów.

Nie da się latami zmuszać lekarzy do pracy po kilkanaście godzin dziennie. Nie da się wiecznie łatać dziur pracującymi za grosze rezydentami. Medycy masowo składają oświadczenia, że odtąd będą pracować jak ludzie: nie więcej niż 48 godzin w tygodniu. Mają rację. Półprzytomny lekarz, który ledwo widzi na oczy ze zmęczenia, to zagrożenie dla zdrowia pacjentów. Sygnałów alarmowych było mnóstwo. Najpierw protestowały pielęgniarki, potem w Warszawie demonstrowały tysiące młodych lekarzy. Na koniec rezydenci podjęli dramatyczną, wielotygodniową głodówkę. Niestety, zamiast potraktować protesty poważnie, rząd wolał poszczuć na nich w "Wiadomościach" TVP. Efekt? Doszliśmy do ściany. System zaczyna się rozpadać jak domek z kart.

Co na to minister Radziwiłł? Jak zwykle opowiada, że w przyszłości będzie lepiej. To nie wystarczy. Radziwiłł miał dwa lata na rozwiązanie palącego problemu braku lekarzy i pielęgniarek. Zamiast tego zajmował się bajdurzeniem o kalendarzyku małżeńskim i walką z antykoncepcją. Teraz, kiedy kryzysu nie da się już ignorować, proponuje lekarzom... żeby się rozdwoili.

Tak, to właśnie "genialny" plan ministra. Jeden lekarz ma dyżurować na kilku oddziałach naraz - czyli nie będzie go tak naprawdę na żadnym. Dla wielu pacjentów to w praktyce wyrok śmierci. Dla Radziwiłła to nie problem - grunt, że w papierach wszystko będzie w porządku. Podzielił się tym błyskotliwym projektem tuż przed świętami. Liczył chyba, że nikt go nie zauważy - ale się przeliczył. Udało mu się tylko rozwścieczyć kolejnych lekarzy. Anestezjolodzy zapowiadają, że za każdym razem, gdy ktoś umrze, bo na oddziale zabrakło opieki lekarskiej, będą składać na ministra doniesienie do prokuratury.

Radziwiłł przez ostatnie dwa lata specjalizował się w obietnicach. W Ministerstwie Zdrowia konieczna jest pilna zmiana. Nie możemy zmarnować kolejnych miesięcy. Potrzeba realistycznego planu, jak zwiększyć liczbę lekarzy i pielęgniarek na oddziałach. Rojenia o tym, że problem rozwiąże się sam, bo przyjadą medycy z Ukrainy - nie wystarczą. Rząd w 2018 r. musi przeznaczyć więcej pieniędzy na ochronę zdrowia. Nie w mglistej przyszłości, tylko natychmiast.

W nowym roku życzę Państwu dużo zdrowia. Bo póki minister Radziwiłł trzyma się stołka, lepiej nie chorować.