Baśka ugrzęzła w bagnie! Strażacy uratowali tonącego konia

2014-12-01 14:30

To był wieczór pełen grozy dla 20-letniej klaczy Baśki z Bobolic. Koń udał się na wycieczkę, która zakończyła się... w bagnie! Tonącego konia wyciągnęli z mokradła strażacy.

- Wróciłem z pracy, chciałem przepalować konia, ale go nigdzie nie było - relacjonuje właściciel 20-letniej klaczy. Zwierzę znaleziono kilkaset metrów dalej. Żądny przygód koń wszedł w pobliskie grzęzowisko, z którego nie mógł się wydostać. Przerażone zwierzę dosłownie tonęło w mokradle. Baśka z trudem łapała oddech. Jej pysk powoli zanurzał się w błocie.

Zlęknionemu zwierzęciu z odsieczą przybyli strażacy Ochotniczej Straży Pożarnej z Bobolic. Akcja ratunkowa trwała kilka godzin! Niestety, bohaterstwa strażaków nie powtórzył żaden z lokalnych wetrynarzy. Wycieńczona klacz potrzebowała natychmiastowej pomocy. Udzielił jej dopiero lekarz weterynarii z oddalonego od Bobolic o 40 km Białego Boru.

Zobacz: Jeszcze chwila, a pyton POŻARŁBY małego pieska! [STRASZNE WIDEO]

- Dał zwierzęciu kroplówki, obejrzał, powiedział jak mamy założyć pasy, by nie zrobić mu krzywdy i udało się przeciągnąć konia w bezpieczne miejsce - mówi Robert Galicki, prezes OSP Bobolice.

Problemy ze znalezieniem wetrynarza, chętnego do pomocy, wynikały z niejasności przepisów prawnych. Gminy muszą podpisać umowy na świadczenie uslug weterynaryjnych w nagłych przypadkach, jednak owe umowy nie precyzują, w jakich sytuacjach lekarz weterynarii jest zobowiązany pomóc zwierzęciu.

Na szczeście w przyapdku Baśki kulawe przepisy nie doprowadziły do tragedii.

ZAPISZ SIĘ: Codziennie wiadomości Super Expressu na e-mail

Player otwiera się w nowej karcie przeglądarki