Stefana R. w małej Lubawie szanowali wszyscy. W 2000 roku założył orkiestrę, w której grały głównie dzieci i tańczyły mażoretki. Cztery lata temu doświadczony dyrygent przekazał orkiestrę swojemu synowi, a sam usunął się w cień. Jednak często przychodził na próby i zajęcia muzyczne, a podczas najważniejszych imprez w miasteczku dumnie dzierżył w dłoni kapelmistrzowską buławę.Głośny skandal wybuchł przed rokiem, kiedy z zajęć muzycznych policja... zabrała go w kajdankach. Wszystko przez to, że zmusił kilkunastoletnią dziewczynkę, żeby go zaspokoiła. Rodzice dzieci z orkiestry bali się, że sprawa zostanie zamieciona pod dywan, jednak podczas śledztwa kapelmistrz przyznał się do winy.Teraz sąd skazał go na karę dwóch lat pozbawienia wolności w zawieszeniu na pięć lat. Ma obowiązek przeproszenia pokrzywdzonej na piśmie. Dostał siedmioletni zakaz kontaktowania się z pokrzywdzoną oraz pięć lat zakazu pracy w edukacji. Musi zapłacić swojej ofierze 5 tys. zł odszkodowania oraz pokryć koszty sądowe.
- Mężczyzna dobrowolnie poddał się karze, więc nie będzie składał apelacji - wyjaśnia Dorota Ziętara, rzecznik prasowy sądów okręgu elbląskiego. - Nie udzielam żadnych wywiadów - uciął rozmowę z dziennikarzami Stefan R.