Makabra w Kaliszu. Poćwiartował żonę, a jej części ciała upchał w beczce

2015-01-10 13:24

Makabra! Andrzej Sz. (55 l.) z Bielawy (woj. dolnośląskie) zabił swoją żonę Grażynę Sz. (58 l.), jej ciało poćwiartował, tułów upchnął w beczce i wywiózł pod Kalisz (woj. wielkopolskie) do wsi, z której pochodzi. Ukrył w pomieszczeniu gospodarczym na podwórku swojego brata. Nie spodziewał się, że gdy bliscy odkryją zwłoki ludzkie, zaalarmują policję.

Grażyna i Andrzej Sz. poznali się na jednym z portali randkowych. Ona szczupła, ciemnowłosa, zadbana. On łysiejący, solidny mężczyzna. Zaiskrzyło między nimi. Cztery lata temu wzięli ślub, zamieszkali w Bielawie. Sielanka trwała jakiś czas, ale... Andrzej Sz. przeszedł na górniczą emeryturę, a żona wyjeżdżała do Niemiec, gdzie pracowała jako opiekunka starszych ludzi. - Zaczął się żalić, że żony ciągle nie ma, brakuje mu bliskości - mówi Jan Ślęzak (78 l.), sąsiad małżeństwa Sz. Z czasem te żale zmieniły się w przemoc. Kiedy Grażyna Sz. pojawiała się, dochodziło do scysji. Kobieta uciekała z domu i chowała się u sąsiadów przed mężem. - Nocowała u nas nieraz. A to ją dusił, a to groził, że wykończy... Zgłaszała to na policji, ale wracała do niego... - opisuje sąsiad. W końcu doszło do tragedii.

W nocy z 7 na 8 stycznia Andrzej Sz. zabił żonę, prawdopodobnie młotkiem. Ciało poćwiartował. O godz. 4 nad ranem sąsiedzi słyszeli, jak ktoś chodzi w dół i w górę po klatce schodowej. Zapewne wtedy morderca przenosił rozczłonkowane ciało do samochodu. Tułów umieścił w beczce, a ręce i nogi w reklamówkach. Szczątki przewiózł 130 km do domu brata pod Kalisz. Może tam chciał zakopać albo spalić? Jednak jego rodzina odkryła potwornie okaleczone ciało. - Otrzymaliśmy informację o tym, że na terenie jednej z posesji w gminie Godziesze Wielkie znajdują się rozczłonkowane zwłoki kobiety. Od razu na miejsce pojechał patrol - mówi Anna Jaworska-Wojnicz z kaliskiej policji. Gdy Andrzej Sz. zobaczył mundurowych, próbował uciekać, ale szybko został złapany. Przewieziono go na Dolny Śląsk. Podczas przesłuchania przyznał się do winy. Został aresztowany na trzy miesiące. - Ze względu na kwalifikację czynu grozi mu kara dożywotniego więzienia - mówi Agnieszka Połyniak, rzecznik Sądu Okręgowego w Świdnicy.

Zobacz: Atak terrorystyczny w Paryżu. Napastnicy ZABICI. Nie żyje też kilku zakładników

Pierwsza żona Andrzeja Sz. - pani Anna R. mieszkająca w Wielkopolsce - przyznaje, że nie jest zdziwiona, że nowy związek jej byłego męża zakończył się tragicznie. - Byłam z nim 6 lat, przez ten czas przeżyłam piekło. Znęcał się nade mną psychicznie - mówi kobieta.

ZAPISZ SIĘ: Codziennie wiadomości Super Expressu na e-mail

Player otwiera się w nowej karcie przeglądarki