Jedną z osób, które natrafiły na samotnika, jest Urszula Piechocka (57 l.) z Marzenina. - Szłyśmy ze szwagierką przez las i spostrzegłyśmy coś, jakby olbrzymi stos liści. Nagle ta kupa się podniosła. Wielki żubr łypał na nas oczami i dudnił kopytem. Uciekłyśmy co sił w nogach - wspomina kobieta. Samotnika widzieli też pracujący w lesie robotnicy w okolicach podgorzowskiego Czechowa. Zdaniem leśników olbrzym prawdopodobnie dotarł pod Gorzów aż z okolic Wałcza, gdzie zamieszkuje najbliższe żubrze stado. Dlaczego zdecydował się na tak daleką wędrówkę? Zdaniem Artura Kaczmarka, leśnika, żył w stadzie, w którym jest wielu silnych samców i nie miał szans na zwycięski bój o samicę. Według leśnika, żubry to w zasadzie łagodne zwierzaki. - Jednak długi okres samotności i brak samicy mógł spowodować, że ten samiec zdziwaczał i lepiej go unikać - ostrzega.
Zobacz też: Podlasie. Podpalił żonę benzyną, bo chciała się z nim rozwieść