Szesnastolatek ZADŹGAŁ siostrę! Tragedia w Gączu

2016-08-24 4:00

Nie chciał się uczyć. Nawet z domu nie miał ochoty wychodzić. Gdy starsza siostra Katarzyna (+30 l.) próbowała z nim o tym pomówić, 16-letni Adam P. chwycił za nóż. Jeden z kilkunastu ciosów okazał się śmiertelny. Zakrwawione ciało córki odkryła matka. Ale było już za późno na ratunek. Kasia skonała na jej rękach.

To była koszmarna noc dla mieszkańców niewielkiego Gącza (woj. kujawsko-pomorskie). Z poniedziałku na wtorek przez ich wieś najpierw pędziły karetki na sygnale, a potem policyjne radiowozy. Wszystkie do stojącego na końcu wsi starego domu z czerwonej cegły. Od lat mieszkała tam samotnie matka z 16-letnim synem Adamem.

- To bardzo porządna rodzina. Adam miał czworo rodzeństwa. Z tej czwórki Kasia była najstarsza. Do niedawna pracowała za granicą, pomagała mamie i bratu jak mogła. To była dziewczyna do rany przyłóż. Ale jego to prawie nikt nie widywał. Matka skarżyła się, że nie chciał z domu wychodzić. Jak skończył gimnazjum, nie chciał też chodzić do szkoły - opowiadają mieszkańcy wsi.

Właśnie to było przyczyną rodzinnych niesnasek. Katarzyna wiele razy rozmawiała z bratem o jego zachowaniu, próbowała zdyscyplinować. Tego dnia również przyjechała do rodzinnego domu, aby rozmówić się z Adamem. Kochała go, ale nie mogła patrzeć, jak marnuje sobie życie i jest ciężarem dla matki. Tyle że on miał już dosyć wymówek. Chwycił za nóż. - To był impuls - tłumaczył potem śledczym.

Krzyki zabijanej Kasi usłyszała matka. Znalazła zakrwawione ciało córki, ale na ratunek było już za późno. Dziewczyna skonała na jej rękach.

Adam został zatrzymany. - Obecnie przebywa w policyjnej izbie dziecka. O jego dalszym losie zadecyduje sąd rodzinny - mówi nadkomisarz Krzysztof Jaźwiński (40 l.), rzecznik prasowy Komendy Powiatowej Policji w Żninie.

Wczoraj do sądu trafiły akta sprawy. Dzisiaj ma zapaść decyzja o tym, co stanie się z chłopakiem. Czy za to, co zrobił, będzie odpowiadał jak dorosły, czy jak nieletni. Jeśli jak dorosły, to za zabicie siostry będzie mu groziło 25 lat więzienia. Jeśli jak nieletni, to zakład opiekuńczo-wychowawczy opuści po ukończeniu 18. roku życia.

Zobacz: Miał mniej niż roczek, kiedy nowotwór zaatakował. Do lekarza czekał 3 miesiące!

Player otwiera się w nowej karcie przeglądarki

Nasi Partnerzy polecają

Materiał Partnerski

Materiał sponsorowany

Materiał Partnerski

Materiał sponsorowany