Szok! Dyrektor wyrzucił ze szpitala rejestratorkę, bo miała za dużo pacjentów

2016-02-24 3:00

O tym, że mówienie prawdy nie zawsze popłaca, przekonała się na własnej skórze Iwona Soroka (42 l.) z Gryfic. Została zwolniona z pracy rejestratorki w przychodni przyszpitalnej, bo wyznała pacjentce, dlaczego nie sposób się tu dodzwonić.

- Nie mam czasu odbierać telefonów, jestem tu sama - stwierdziła, pokazując długą kolejkę chorych do rejestracji. To wystarczyło, by dyrektor wylał ją z roboty.

Rejestratorka pracę w szpitalu straciła 18 lutego. Kilka dni wcześniej poskarżyła się na nią pacjentka, która nie mogąc przez kilka godzin dodzwonić się do rejestracji, zdenerwowana przyszła do szpitala. Pierwsze kroki skierowała do rejestracji i tu natknęła się na panią Iwonę.

- Wyjaśniłam jej, że jestem tu sama i nie mogę jednocześnie odbierać telefonów, rejestrować pacjentów stojących w kolejce, wypełniać dokumentów i jeszcze obsługiwać kasę fiskalną - relacjonuje Iwona Soroka. - Powiedziałam prawdę i za to zostałam ukarana, bo pacjentka poskarżyła się dyrekcji szpitala. Chciała, żeby jakoś rozwiązano tę chorą sytuację, a niechcący przyczyniła się do mojego zwolnienia i teraz gryzie ją sumienie...

Zobacz także: Drugi pakiet z szafy Kiszczaka już w środę! WIEMY, CO ZAWIERA!

Piotr Sołtysiński, dyrektor SPZZOZ w Gryficach, jako przyczynę zwolnienia podał "udzielenie informacji dotyczących rozwiązań technicznych, technologicznych i organizacyjnych osobom postronnym". A to oznacza, że bardziej oburzyło go, iż pani Iwona zdradziła sekrety swojej pracy, niż to, że pacjentka nie mogła się dodzwonić do przychodni.

- Umowa zobowiązywała tę panią do zachowania poufności. Nie spełniła standardów obsługi pacjentów - kwituje rozwiązanie umowy z panią Iwoną Andrzej Gorzka, zastępca dyrektora do spraw lecznictwa w gryfickim szpitalu. Jednocześnie przyznaje, że już niebawem w przychodni zostaną wprowadzone takie zmiany organizacyjne, by rejestratorka mogła odbierać telefony i jednocześnie rejestrować pacjentów przy okienku.

Tymczasem pani Irena, która po utracie pracy jest na utrzymaniu męża i razem z nim wychowuje upośledzonego umysłowo syna Kacpra (13 l.), nie zamierza składać broni. Chce dowieść przed sądem, że rozwiązanie z nią umowy było bezzasadne.

Player otwiera się w nowej karcie przeglądarki