Szpital - oddział intensywnej terapii

i

Autor: Tomasz Radzik

Sosnowiec. Wzywali pogotowie dwa razy, dyspozytorka je zignorowała. Mężczyzna nie żyje

2015-04-30 15:05

Na placu budowy w Sosonowcu jeden z pracowników z zakładu uzdatniania wody upadł i stracił przytomność. Koledzy 46-letniego mężczyny wzywali pogotowie, jednak dyspozytorka dwukrotnie zignorowała te wezwania. Dopiero za trzecim razem przyjęła zgłoszenie i wysłała karetkę. Niestety było już za późno, mężczyzna mimo reanimacji, zmarł. Prokuratura w Sosonowcu bada sprawę.

W miniony czwartek, w Sosnowcu na placu budowy, jeden z pracowników zakładu uzdatniania wody poślizgnął się i uderzył ręką o rurę. Współpracownicy natychmiast wezwali pogotowie jednak od dyspozytorki usłyszeli, że przedstawione przez nich objawy nie stanowią zagrożenia życia lub poważnej utrarty zdrowia i odmówiła wysłania karetki na miejsce zdarzenia. 46-latek czuł się coraz gorzej, zaczął majaczyć. Kolejna próba wezwania pogotowia ponownie nie przyniosła oczekiwanego rezultatu. Dopiero w momencie, gdy mężczyzna stracił przytomność zgłosznie zostało przyjęte. Zajęło to aż trzy kwadranse, ponieważ karetka została wysłana z Jaworzna. Jednak reakcja ze strony pogotowia ratunkowego okazała się zbyt późna - mężczyzna zmarł. W tej sprawie wypowiedział się, na łamach TVN24.pl, kierownik dyspozytorni pogotowia ratunkowego w Sosonowcu, Wojciech Bański - Zespoły ratownictwa medycznego wysyłane są w przypadkach nagłego, gwałtownego pogorszenia stanu zdrowotnego pacjenta, które grozi wystąpieniem niebezpiecznych powikłań na „tu i teraz”.

Sprawą zajęła się prokuratura - Postępowanie jest prowadzone w dwóch aspektach. Jeden aspekt obejmuje wypadek w pracy ze skutkiem śmiertelnym oraz w drugim aspekcie narażenia człowieka na bezpośrednie niebezpieczeństwo utraty życia i zdrowia - tłumaczy, w rozmowie z TVS.pl, Magdalena Ziobro z Prokuratury Rejonowej Sosnowiec-Południe. Jeżeli prokuratura postawi zarzuty w tej sprawie, dyspozytorce grozi nawet do 8 lat pozbawienia wolności.

Mężczyzna pozostawił swoją rodzinę bez środków do życia. Osierocił dwoje dzieci.

Zobacz też: 4-letni Filip udusił się na zjeżdżalni. Ojciec go reanimował. NOWE FAKTY z Łęk Górnych

Player otwiera się w nowej karcie przeglądarki