Tajemnicza śmierć. Rozstrzelali ich i upozorowali samobójstwo?

2016-12-01 3:00

Leżeli na wersalce przykryci kocem, a z ich przestrzelonych głów sączyła się krew. On ściskał w dłoni kolbę pistoletu. Czyżby zabił swoją kochankę, a potem odebrał sobie życie? Możliwe. Ale śledczy z Suwałk (woj. podlaskie) sugerują też inny scenariusz: Marka M. (+51 l.) i jego konkubinę Iwona Ż. (+47 l.) ktoś zastrzelił, a potem upozorował samobójstwo. - Może na to wskazywać sposób ułożenia zwłok. Wzbudza wiele wątpliwości - mówią.

W sprawie zagadkowej śmierci pary kochanków śledczy mają na razie niewiele do powiedzenia. - Ze względu na dobro śledztwa mogę jedynie potwierdzić, że w jednym z mieszkań na terenie Suwałk znaleziono ciała kobiety i mężczyzny z ranami postrzałowymi głowy - informuje Ryszard Tomkiewicz, rzecznik suwalskiej prokuratury. Ofiary to Marek Cezary M. i jego konkubina Iwona Ż. Zwłoki znalazła była żona mężczyzny, która miała klucze od mieszkania.

Marek M. był znany policjantom. Do niedawna przebywał w areszcie za handel przemycanymi papierosami na miejscowym targowisku. Czyżby padł ofiarą zemsty ze strony konkurencji? - Nie wykluczamy ani zabójstwa, ani tego, że mężczyzna zastrzelił najpierw swoją konkubinę, a następnie odebrał sobie życie - tłumaczy prokurator Tomkiewicz.

Jak udało nam się ustalić, martwa para leżała na wersalce przykryta kocem, a 51-latek ściskał w dłoni niezarejestrowany pistolet TT produkcji czechosłowackiej. Fakt, że ciało mężczyzny odnaleziono z bronią w dłoni, może sugerować zabójstwo i próbę upozorowania samobójstwa.

- W zdecydowanej większości podobnych przypadków broń wypada z ręki samobójcy - wyjaśnia nam anonimowo doświadczony śledczy.

Tajemnicę śmierci kochanków z Suwałk pomoże wyjaśnić sekcja zwłok. Zaplanowano ją na dziś.

Zobacz: Tragedia w kopalni Rudna! 2 górników nie żyje, a 6 jest uwięzionych pod ziemią

Player otwiera się w nowej karcie przeglądarki