Więzienny samosąd- gwałciciel został brutalnie pobity w więzieniu

2017-08-31 19:21

To był więzienny samosąd. Kamil K. (19 l.), który trafił do aresztu śledczego w Rzeszowie (woj. podkarpackie) oskarżony o zgwałcenie 22-letniej dziewczyny, został napiętnowany przez współwięźniów. Na jego plecach wycięli napis "gwałciciel", a przy okazji sami go zgwałcili i poturbowali.

Kamil K. z Łańcuta został aresztowany na początku czerwca, bo sąd uznał, że śledczy mają wystarczające dowody, iż brutalnie pobił i zgwałcił 22-letnią dziewczynę. Miało do tego dojść podczas odbywających się w Rzeszowie juwenaliów. Chłopak trafił więc do celi, a tam dostał się w ręce współwięźniów, którzy dobrze wiedzieli, o co jest oskarżony.

Zobacz: Ochroniarze brutalnie zgwałcili studentkę. Przerażające fakty

Na trop samosądu wpadł lekarz z Wojewódzkiego Szpitala nr 2 w Rzeszowie, który badał Kamila K. przed przesłuchaniem w prokuraturze i odkrył na jego ciele niepokojące ślady. Chłopak był pokiereszowany, miał świeże rany odbytu, a na plecach wycięty ostrym narzędziem napis "gwałciciel". Wszystko przemawiało za tym, że to robota współwięźniów. O swoich podejrzeniach natychmiast poinformował organy ścigania.

- Sprawdzamy, czy materiał dowodowy pozwala na wszczęcie konkretnego postępowania - mówi ostrożnie Dominik Miś, prokurator rejonowy z Rzeszowa. Rozmowniejszy jest kpt. Maciej Słysz, rzecznik rzeszowskiego zakładu karnego. - Każdy osadzony już w pierwszym dniu pobytu w więzieniu jest informowany o możliwości zetknięcia się z zachowaniami charakterystycznymi dla środowisk przestępczych i ma obowiązek zgłaszania przełożonym wszelkich zachowań zagrażających jego bezpieczeństwu - tłumaczy. Jak było w tym przypadku - wyjaśni śledztwo.

Zobacz także: NIE ŻYJE 14-latka, która zatruła się narkotykami

Przeczytaj również: Dachowanie zakończył na... radiowozie - WIDEO

Polecamy ponadto: Raport NIK przeraża! Polacy nie potrafią jeździć po autostradach

Player otwiera się w nowej karcie przeglądarki