Wyłowił ją z rzeki nieopodal Przemyśla (woj. podkarpackie) dosłownie w ostatniej chwili i czym prędzej odwiózł ledwie żywe maleństwo do przemyskiego Ośrodka Rehabilitacji Zwierząt Chronionych. - Dobrze, że do nas trafiła. Ludzie zazwyczaj nie wiedzą, jak postępować z dzikimi zwierzętami i karmią je zwykłym mlekiem, a to bardzo niebezpieczne. Trzeba im podawać mleko kozie - tłumaczy wolontariuszka Marzena Kozioł (29 l.). Wydra będzie dorastać w ośrodku pod czułą opieką weterynarzy, a później prawdopodobnie trafi do któregoś z ogrodów zoologicznych. - Jedno jest pewne: sama już nie poradzi sobie w naturalnym środowisku - dodaje pani Marzena.
Zobacz: Hannibal z Żoliborza nie stanie przed sądem? Opinia biegłych zaskoczyła śledczych