Był zimny, mglisty wieczór, gdy Jennifer Groesbeck (+25 l.) z Utah jechała samochodem do domu. W foteliku spała jej córka Lily (18 mies.). Kobieta straciła panowanie nad autem. Pojazd wpadł do lodowatej rzeki. Dopiero po 14 godzinach ktoś zauważył wrak i wezwał policjantów. Dziś ci doświadczeni twardziele opowiadają o owym zdarzeniu za łzami w oczach. Udowodniło im ono, że świat duchowy istnieje. - Słyszeliśmy dorosły głos wołający z wraku o pomoc – opowiada jeden z mundurowych. Rzucili się do wody.
ZOBACZ TEŻ: Ewa Kasprzyk ma anioła, który przynosi jej szczęście
Na miejscu kierowcy zobaczyli zwłoki kobiety. Nie było wątpliwości, że zginęła na miejscu. Dopiero bardziej wnikliwe poszukiwania sprawiły, że znaleźli Lily! Była wychłodzona, ale żywa. Czyżby to anioł lub duch matki wzywał policjantów na pomoc córeczce?