Kupcom wydzierano dobytek, a premier kopał piłkę

2009-07-23 10:30

Rodzina państwa Cyranów jest w rozpaczy. Od kiedy komornik zajął w Warszawie halę Kupieckich Domów Towarowych, stracili cały dobytek i boją się, że nie będą mieli za co żyć. - Z czego mamy utrzymać dzieci? - pytają przerażeni. Gdy Cyranowie, jak inni kupcy, uciekali przed policyjnymi pałami i rozpylanym gazem, premier Donald Tusk (52 l.) grał w piłkę z kolegami na stołecznej Polonii.

- Nie wiem, z czego zapłacimy rachunki - załamuje ręce Katarzyna Laskowska-Cyran (39 l.). Trzy stoiska z obuwiem, które Cyranowie mieli w hali KDT, zostały przejęte przez komornika. Pracowali tam od świtu do nocy. Teraz mogą tylko usiąść i płakać.

- Jak mamy spojrzeć w oczy naszym dwóm pracownikom? Oni też mają rodziny - mówi smutno Wojciech Cyran (44 l.).

Małżeństwo wszystkie pieniądze włożyło we własny biznes. Otworzyli stoiska w 1992 roku. Żyli przeciętnie, bez luksusów. Jak większość Polaków - z dnia na dzień.

- Musimy zacząć od zera. Te butiki to było wszystko, co mieliśmy - mówi pan Wojciech. - Najbardziej ucierpią na tym nasze dzieci. To dla nich harowaliśmy jak woły - dodaje jego żona.

Takich dramatów rozgrywa się właśnie kilka tysięcy. Bo to przecież nie tylko kupcy i ich rodziny, to także pracownicy, dostawcy, rzemieślnicy szyjący na potrzeby KDT stracili swoje jedyne źródło utrzymania. W halach robiło przecież zakupy niemal pół Warszawy i okolic!

Wczoraj od rana pod zamkniętymi halami KDT gromadzili się kupcy. Mieli nadzieję, że dostaną towar, który został w stoiskach zajętych i zaplombowanych przez komornika. Od wtorku trwa inwentaryzacja w halach. Załamani i bezsilni ludzie czekali na jakiekolwiek informacje z Ratusza. W końcu wieczorem usłyszeli obietnicę prezydent miasta, że od dziś towar ma być wydawany 10 osobom dziennie!

W czasie, gdy kupcy stali pod zamkniętą halą, prezydent Warszawy Hanna Gronkiewicz-Waltz (57 l.) zorganizowała konferencję prasową. Nie przejęła się ludzką tragedią, a nawet straszyła kupców prokuraturą.

- Wszczęto śledztwo w sprawie KDT. Nie może dojść do czegoś takiego, jak zawłaszczenie terenu - stwierdziła. - Wciąż wyceniamy straty. Kosztami będziemy obciążać spółkę KDT. Kupcy kłamią! - grzmiała.

Prezydent jest zadowolona, że miasto przejęło halę. Chwali się, że są już chętni, by kupić to, co zostanie z rozbiórki.

- To kupcy nie chcieli rozmawiać z miastem. Mam tu białą księgę w tej sprawie - mówi Gronkiewicz-Waltz. Rozżaleni kupcy odpowiadają, że nie było żadnych konkretów. A gdy chcieli negocjować z wyznaczoną do tego przez Ratusz miejską spółką, ta się wycofała, twierdząc, że ma zakaz negocjacji.

Kupcy zamierzają złożyć skargę na komornika do sądu. Chodzi o brutalność ochroniarzy i użycie przez nich gazu.

- Zawiadomimy też prokuraturę o uzasadnionym podejrzeniu popełnienia przestępstwa przez Agencję Zubrzycki - informuje Damian Grabiński, rzecznik KDT. - Będziemy też dochodzić odszkodowania za zniszczone mienie i uszczerbki na zdrowiu - wyjaśnia.

Zarząd zamierza też zawiadomić Ministerstwo Spraw Wewnętrznych i Administracji o bezprawnym działaniu ochroniarzy i złożyć wniosek o odebranie koncesji agencji.

Choć w Warszawie rozegrał się taki dramat, głosu w tej sprawie nie zabrał premier Donald Tusk (52 l.). Choć ochroniarze i policja pałami i gazem torowali sobie drogę do stoisk w KDT, przez cały wtorek nie wypowiedział się także nikt z rządu. Wszyscy zastanawiali się, gdzie jest premier. "Super Express" to ustalił: grał w piłkę z kolegami!

Wtorek wieczorem. Boczne boisko Polonii Warszawa przy ul. Konwiktorskiej. Na boisko wybiegła drużyna, której przewodził z numerem 13 na koszulce premier Donald Tusk. W zespole grał jeszcze były piłkarz Legii Warszawa Cezary Kucharski (37 l.) i... znany z programu "Taniec z gwiazdami" tancerz Rafał Maserak (25 l.). W tym samym programie występowała dwa lata temu córka premiera Kasia Tusk (21 l.). Akrobatyczne wygibasy Maseraka i techniczne umiejętności premiera pozwoliły ich drużynie wygrać. Tusk promieniał ze szczęścia. W tym czasie przed halą KDT trwało wielkie sprzątanie po bitwie.

- Dziwi mnie to, że premier Tusk po dramatycznych zajściach pod KDT grał sobie beztrosko w piłkę i dobrze się bawił - mówi Grzegorz Napieralski (35 l.), szef Klubu Lewica. - Powinien wezwać Hannę Gronkiewicz-Waltz do siebie i spytać, co się dzieje pod jej rządami w stolicy. Szybko powinien powstać raport z tej sprawy i wyciągnięte wnioski. Rządzenie nie polega na grze w piłkę, tylko na rozwiązywaniu ważnych problemów społecznych - grzmi poseł lewicy.

Player otwiera się w nowej karcie przeglądarki