Mariusz Trynkiewicz za swoje zboczenia wini matkę! Wyszedł na wolność, czy pojawi się w domu?

2014-02-11 23:41

Jak mało kto poznał sekrety "Szatana z Piotrkowa". Andrzej K. (53 l.) z Warszawy trafił do jednej celi w areszcie śledczym z Mariuszem Trynkiewiczem (52 l.). Na zlecenie lekarzy został jego "strażnikiem" i powiernikiem wszystkich sekretów. To właśnie wtedy bestia wyznała mu swoje grzechy i fantazje na temat młodych chłopców. Morderca za wszystkie zboczenia winił swoją matkę, o czym pisał do niej w listach.

Zobacz: Mariusz Trynkiewicz już wolny! RELACJA LIVE Gdzie jest teraz? MOŻE BYĆ WSZĘDZIE!

- To było jesienią 1988 roku. Trafiłem do aresztu śledczego na Rakowieckiej na obserwację psychiatryczną, bo odmówiłem składania zeznań. Kilka dni później do naszej celi dołączono Mariusza Trynkiewicza - opowiada pan Andrzej. - To był dziwny człowiek, obrzydliwy. Niewiele mówił, ciągle poprawiał te wąsy, był blady jak wampir, a jego twarz nie miała wyrazu - wspomina.

Czytaj jeszcze: Mariusz Trynkiewicz nie tylko maluje obrazy, ale i pisze wiersze! PRZECZYTAJ nostalgiczne poematy pedofila

Kobiety go brzydziły

Więźniowie szybko dowiedzieli się, za co siedzi Trynkiewicz. Wyzywali go i malowali diabły na ścianach, dlatego pan Andrzej miał chronić bestię. Został jego "strażnikiem".

- Po jakimś czasie się otworzył. Zaczął mi opowiadać o swoich zbrodniach, ale nie było w nim żadnej skruchy. Mówił, że kochał tych małych chłopców, bo nie mogli go skrzywdzić. Dorośli mężczyźni go nie pociągali, a kobiety go wręcz obrzydzały - dodaje pan Andrzej.

- Mariusz mówił mi, że wstręt do kobiet ma przez matkę, która biła go w dzieciństwie i próbowała za wszelką cenę kontrolować jego życie. Pisał do niej z więzienia listy. W jednym wyznał, że wszystko, co złego zrobił, to właśnie wina pani Urszuli - mówi współwięzień.

Zobacz też: Mariusz Trynkiewicz marzy o twoim dziecku! Ujawniamy WIĘZIENNE RYSUNKI pedofila i mordercy

Czuwał całymi nocami

I choć wydawało się, że zimnej bestii nic nie rusza, tak naprawdę Trynkiewicz żył w ciągłym strachu - Nikomu nie ufał. Całymi dniami leżał w kącie i obserwował ludzi, a w nocy był niespokojny, kręcił się i palił papierosy.

Kiedyś znalazłem pod jego poduszką 30-centymetrowy drut i kawałek cegłówki. Bał się, że ktoś go zabije - tłumaczy pan Andrzej.

Zobacz też: Mariusz Trynkiewicz nawet nie drgnął kiedy usłyszał, że go powieszą!

Choć przez 25 lat odsiadki "Szatanowi z Piotrkowa" włos z głowy nie spadł, teraz jego obawy mogą okazać się realne. Z więzienia może wyjść 11 lutego. A już podczas swojego procesu omal nie został zlinczowany.

Czytaj również: Mariusz Trynkiewicz nie mógł siedzieć z innymi. PAPIEROCH w zębach i MALOWANIE [WSPOMNIENIA STRAŻNIKA]

Player otwiera się w nowej karcie przeglądarki