Paulina Wdowczyk z Dąbrowy Górniczej: Miesiąc miodowy spędzam w szpitalu

2011-09-15 16:04

Nie tak miały wyglądać pierwsze dni ich wspólnego życia. Planowali pojechać do Karpacza i cieszyć się swoją miłością. Tymczasem Robert Wdowczyk (28 l.) spotyka się ze swoją świeżo poślubioną żoną Pauliną (24 l.) w szpitalu, gdzie kobieta walczy o życie, zmagając się z ostrą białaczką szpikową. Chorobę odkryto u niej niedługo przed ślubem. To cud, że udało się jej stanąć przed ołtarzem i wypowiedzieć sakramentalne "tak".

Paulina pochodzi z Dąbrowy Górniczej (Śląsk), Robert z Tychów (Śląsk). Oboje jeżdżą na motorach i to one ich połączyły. Przed rokiem poznali się na jednej z imprez motocyklowych. Od razu coś między nimi zaiskrzyło. Szybko zyskali pewność, że chcą być razem do końca życia. Zaręczyli się w Kalwarii Zebrzydowskiej (Małopolska), a ślub zaplanowali na 27 sierpnia.

Radość prysła jak mydlana bańka, gdy kilka tygodni przed ślubem okazało się, że Paulina ma ostrą białaczkę szpikową. Sympatyczna dziewczyna, studentka dziennikarstwa, trafiła do szpitala.

Gdy okazało się, że potrzebna jest krew rzadkiej grupy, natychmiast zareagowali krwiodawcy od Małopolski po Pomorze. Paulina dostawała też chemię. Tylko dzięki temu poczuła się na tyle lepiej, że otrzymała przepustkę ze szpitala i mogła się pobrać z ukochanym Robertem. Potem było wesele w rodzinnym gronie.

Konieczny jest przeszczep szpiku

Po tygodniu spędzonym z mężem Paulina wróciła do Kliniki Hematologii w Katowicach, gdzie teraz przechodzi kolejną chemioterapię. Na tym nie koniec. We wtorek młoda mężatka dowiedziała się, że konieczny jest przeszczep szpiku kostnego. - Wszystko będzie dobrze - mówi stanowczo pan Robert, który co dnia wyrusza do szpitala i porozumiewa się tam z żoną przez telefon. - Czuję się lepiej, jest remisja choroby - Paulina dzielnie znosi walkę z białaczką.

Robert czeka na chwilę, kiedy żona wróci zdrowa do domu. - Marzą nam się dzieci. Mnie trójka, Paulinie dwójka - zdradza. - Jak pierwsza będzie córeczka, dostanie na imię Klara - dodaje. - Nie Klara, ale Kasia - przekomarza się z nim przez telefon Paulina. Oboje wierzą, że siła ich miłości pokona straszną chorobę. I z całego serca dziękują wszystkim, którzy tak spontanicznie pospieszyli im z pomocą.

Player otwiera się w nowej karcie przeglądarki