Paweł Graś oszukał prokuraturę

2012-02-07 3:55

Rok pracy prokuratorów i prawie 6 tysięcy złotych wydanych na ekspertyzy biegłych - tyle kosztowały podatników pokrętne tłumaczenia rzecznika rządu Pawła Grasia (48 l.). W czasie przesłuchania zakwestionował kilka podpisów pod dokumentami spółki, którą prowadził wraz z żoną i niemieckim biznesmenem. Wszczęto więc śledztwo w sprawie fałszowania dokumentów. Okazało się, że Graś nie miał racji. Wszystkie podpisy były autentyczne.

- Prokuratura Okręgowa w Warszawie zdecydowała o umorzeniu tej sprawy - poinformowali nas śledczy z Krakowa. To oni przez rok prowadzili postępowanie w sprawie podrobienia podpisu Grasia na dokumentach spółki Agemark, w której zarządzie on zasiadał. "Super Express" jako pierwszy napisał, że rzecznik rządu mieszka i opiekuje się zabytkowym pałacykiem w Zabierzowie, który należy do niemieckiego właściciela tej spółki właśnie.

Sprawa zaczęła się w sierpniu 2009 roku. CBA sprawdziło wtedy oświadczenia majątkowe Grasia za lata 2004-2009. W dokumentach sejmowych polityk PO informował, że jest członkiem zarządu spółki Agemark w Zabierzowie. Z kolei w dokumencie złożonym premierowi w listopadzie 2007 roku napisał, że w momencie objęcia funkcji sekretarza stanu złożył rezygnację ze stanowiska członka zarządu firmy Agemark. CBA od razu zauważyło te rozbieżności. Funkcjonariusze zawiadomili prokuraturę, że Graś naruszył ustawę antykorupcyjną, która zakazuje łączenia stanowiska sekretarza stanu z funkcją członka zarządu spółki prawa handlowego. Według funkcjonariuszy dowodem na złamanie prawa miały być dokumenty spółki, które Graś podpisał, piastując już funkcję rzecznika rządu. Jednak podczas przesłuchania polityk PO przekonywał śledczych, że od czasu powołania go na stanowisko sekretarza stanu nie podpisywał żadnych dokumentów niemieckiej spółki, nie uczestniczył też w jej zebraniach. Prokuratura w Warszawie umorzyła sprawę naruszenia ustawy antykorupcyjnej. Stwierdziła jednak, że zachodzi podejrzenie podrobienia podpisów Grasia na dokumentach firmy Agemark z lat 2007-2009. Sprawą rzekomego fałszerstwa zajęli się śledczy z Krakowa. Po bardzo szczegółowej analizie dwóch biegłych stwierdziło jednoznacznie, że autorem podpisów na tych dokumentach jest... Paweł Graś.

Co na to rzecznik rządu. O samej sprawie podpisów nie chce mówić. Powtarza tylko, że nie złamał przepisów antykorupcyjnych. "Nie byłem podmiotem postępowania prowadzonego przez prokuraturę krakowską (...). Pozostaję wstrzemięźliwy w zakresie zakończenia postępowania przez tę prokuraturę" - napisał do nas Graś.

Player otwiera się w nowej karcie przeglądarki