PKP opowie ci DOWCIPY na DWORCACH - za 8 MILIONÓW złotych

2012-11-30 11:14

Uwaga! To nie dowcip. Nadchodzi rewolucja w PKP. Teraz już nikt nie będzie mógł się wściekać, kiedy pociąg nie przyjedzie na czas. Czy oznacza to koniec opóźnień? Niestety nie. Ale czas oczekiwania na skład pasażerom mają umilić... dowcipy opowiadane przez megafony. Taki sposób rozładowywania stresu podróżnych podpowiedziała kolejom firma doradcza, która za 8 mln zł ma poprawić wizerunek PKP.

Znacie koszmar na polskiej kolei? Bałagan z rozkładami jazdy, zatłoczone pociągi i gigantyczne opóźnienia. W tym przypadku powiedzenie "klient nasz pan" nie miało zastosowania. Od tamtej pory niewiele się zmieniło. Polikwidowano niektóre połączenia, dworce straszą brudem, a do pociągów aż strach wejść...

PKP z nowym prezesem na czele wpadły więc na pomysł, by to zmienić. Ale nie same, lecz przy pomocy firmy doradczej. - Ma to poprawić poziom jakości usług dla klientów Grupy PKP w ciągu najbliższych trzech lat - broni pomysłu Mirosław Kuk z PKP.

Z firmą podpisano umowę, oferując jej maksymalnie 7 mln 785 tys. netto plus VAT. Firma ma przez najbliższe miesiące wskazać przyczyny zapaści na kolei i znaleźć receptę na jej uzdrowienie. "Super Expressowi" jako jedynemu udało się dotrzeć do szczegółów umowy.

Wynika z niej, że "elementem przyjemnego zaskoczenia klienta" proponowanym przez firmę doradczą jest... opowiadanie kawałów na dworcach. "Z racji szacunku dla klienta dyspozytor zawsze wyjaśnia powód opóźnienia i poprawia pasażerom humor, opowiadając dowcipy podczas zapowiedzi pociągu" - czytamy w opracowaniu.

Według firmy ważna jest również dbałość o detale. "Kasowniki wycinają na kartonikach biletowych ładne wzory: choinki z okazji świąt". Ale nie tylko za takie pomysły firma doradcza ma dostawać pieniądze. Jak wynika z warunków umowy, PKP zapłacą jej też za realizację projektu zgodnie z harmonogramem (czyli za to, co powinno być obowiązkiem firmy - przyp. red.) i za współpracę z PKP (czyli za to, bez czego ta umowa w ogóle nie mogłaby być zrealizowana - przyp. red.).

- Wydanie 8 milionów złotych po to, by na dworcach opowiadać kawały, to najdroższy kabaret, za jaki kiedykolwiek trzeba było zapłacić. To smutne, że tak są wydawane publiczne pieniądze - ocenia Leszek Miętek (49 l.), przewodniczący Konfederacji Kolejowych Związków Zawodowych.

Player otwiera się w nowej karcie przeglądarki