Bandzior ze strzykawką zabił się w celi

2009-12-30 12:22

Sam wymierzył sobie sprawiedliwość! Okradał przechodniów, napadał na sklepy, a ofiarom groził, że wbije im pod skórę igłę strzykawki zakażoną wirusem HIV. Przez dwa tygodnie zbir z Wrocławia (woj. dolnośląskie) czuł się bezkarny, aż w końcu trafił za kratki. Po zaledwie 10 godzinach pobytu w więzieniu, nie mógł znieść zamknięcia i powiesił się na koszuli.

Bezwzględny rabuś wybrał śmierć zamiast wieloletniej odsiadki. Ciało Daniela W. (+ 29 l.) znalazł strażnik aresztu śledczego, który przyszedł sprawdzić, jak więzień sprawuje się w jednoosobowej celi. Bandyta zacisnął wokół szyi pętlę z ubrania i pożegnał się z życiem. Nikt nie powstrzymał go przed udaną próbą samobójczą, bo na oddziale przejściowym, gdzie przebywał, nie ma kamer monitoringu.

29-latek został zatrzymany przez funkcjonariuszy w poniedziałek. Podejrzany o cztery brutalne ataki na ludzi, zastraszanie zarażeniem zabójczym wirusem oraz kradzież telefonów komórkowych i pieniędzy mógł przez 15 lat oglądać świat zza metalowych prętów. Sąd zdecydował, że przed procesem i możliwym wyrokiem skazującym spędzi w areszcie trzy miesiące. Wcześniej już 10 razy trafiał za kratki za drobne przestępstwa.

Daniel W. powiesił się zaraz po rozmowie z wychowawcą, który wyjaśnił mu, co go czeka i zbadał, w jakim jest stanie psychicznym. Major Luiza Sałapa, rzeczniczka Centralnego Zarządu Służby Więziennej zapewnia, że bandyta w żaden sposób nie zdradził, że chce skończyć ze sobą.

Przyczyny śmierci 29-latka ustala okręgowy inspektorat służby więziennej i prokuratura. Śledczy chcą mieć bowiem absolutną pewność, że zbir popełnił samobójstwo.

Player otwiera się w nowej karcie przeglądarki