Policja dorwała porywaczy

2009-12-04 6:48

Tuż przed świtem policjanci ubrani w czarne kominiarki i kamizelki kuloodporne, z pistoletami maszynowymi MP5, wyważają drzwi mieszkania na Pradze-Północ. Wpadają do lokalu i wyciągają z łóżka zaspanego bandziora. Przyciśniętego do podłogi Artura Ł. ps. Adzia (32 l.), szefa gangu porywającego ludzi, skuwają kajdankami.

W marcu do komendy policji przy ulicy Grenadierów przyszła młoda kobieta, która zgłosiła zaginięcie swojego chłopaka. Biznesmen wyszedł wieczorem na podwórko do samochodu i już nie wrócił. Funkcjonariusze z wydziału do walki z terrorem kryminalnym i zabójstw od razu zajęli się tą sprawą. Ustalili, że pod dom biznesmena podjechało auto, do którego zaginiony został wciągnięty i uprowadzony. Przestępcy zażądali okupu. Na szczęście rodzina biznesmena zapłaciła okup i po dwóch dniach porwany wrócił do domu. Nie chcieli jednak współpracować z policją. Mimo to kryminalni nie odpuścili tej sprawy. Podejrzewali, że za porwaniem mogą stać groźni gangsterzy z grupy praskiej. I nie mylili się.

Po kilku miesiącach żmudnego śledztwa policjanci zebrali dowody przeciwko bandytom, które przekazali północnopraskiej prokuraturze. W ręce stróżów prawa wpadło sześciu gangsterów porywaczy. 29-letni Borys S., Sebastian K. ps. Opalony (27 l.), Jakub D. (28 l.), Tomasz K. ps. Tomeczek (27 l.), Wiktor B. (27 l.) i ich szef Artur Ł. ps. Adzia (32 l.) usłyszeli zarzuty porwania i zostali aresztowani. Po kilkunastu dniach policjanci zatrzymali kolejnych bandytów. 22-letni Arkadiusz W. ps. Buła i 27-letni Krystian G. usłyszeli już prokuratorskie zarzuty i trafili za kraty. Poza porwaniami bandziory mają na swoim koncie wymuszenia rozbójnicze, napady z bronią w ręku i handlowanie narkotykami. Członkom grupy praskiej grozi do 12 lat więzienia.

Player otwiera się w nowej karcie przeglądarki