Zabił mi tatę dla 200 złotych

2010-01-03 17:19

Tadeusz Osiak (78 l.) ze Sławy (Zachodniopomorskie) zapłacił życiem za swoje dobre serce. Uczynny staruszek pożyczył swojemu sąsiadowi 200 złotych. Mężczyzna liczył, że przed świętami odzyska swoje pieniądze i dlatego zaczął się o nie upominać.

Ale Grzegorz P. (43 l.) ani myślał oddawać pożyczki. Gdy pan Tadeusz po raz kolejny go ponaglił, mężczyzna wpadł w dziki szał. Chwycił za siekierę i zadał śmiertelny cios swojemu dobrodusznemu sąsiadowi. - Morderca mojego taty powinien się smażyć w piekle - mówi przez łzy Teresa Piętowska (53 l.).

Tragedia rozegrała się w malutkim mieszkanku Tadeusza Osiaka, które staruszek zajmował w kilkurodzinnym budynku. Pan Tadeusz od wielu lat mieszkał sam. Nie chciał być dla nikogo ciężarem i dlatego zwlekał z przeprowadzką do córki, do oddalonego o kilka kilometrów Wilczkowa. Razem z emeryturą traktorzysty i zasiłkiem pielęgnacyjnym miał 900 złotych na miesiąc i tyle wystarczało mu na skromne życie. A w weekendy dojeżdżał do córki rowerem. - Tym razem nie przyjechał, a to nie było do niego podobne. Pojechałam do ojca, ale drzwi były zamknięte na kłódkę. Na policji spytałam, czy tata nie miał jakiegoś wypadku - relacjonuje pani Teresa. - Wieczorem wysłałam zięcia do Sławy, a on przez okno zobaczył leżące na podłodze ciało. Przyjechała policja i potwierdziło się najgorsze. Ojciec nie żył już od trzech dni - mówi zrozpaczona Teresa Piętowska.

Policja szybko zatrzymała brutalnego mordercę. Do zbrodni przyznał się Grzegorz P., sąsiad pana Tadeusza. Okazało się, że zwyrodnialec często bywał u staruszka, by pożyczyć trochę grosza. Gdy kolejny raz emeryt upomniał się o swoje pieniądze - Grzegorz P. zamienił się w bestię.

Mężczyzna sięgnął po siekierę i zadał panu Tadeuszowi śmiertelny cios w głowę. Zaraz potem spokojnie wyłączył telewizor, zabrał 78-latkowi dokumenty i kurtkę. Na koniec zgasił światło, zamknął drzwi na kłódkę i poszedł do swojego mieszkania. - Ja z tym człowiekiem rozmawiałam po zabójstwie, jeszcze nie wiedząc, że do niego doszło. Pytałam, czy nie widział mojego ojca. A on spokojnie odpowiadał, że nie i jeszcze zapewniał, że na pewno nic złego się z nim nie stało. To podłe - mówi córka ofiary.- Ten zwyrodnialec powinien spędzić resztę życia w więzieniu. Powinien się smażyć w piekle. Zabił mi ukochanego dziadka. I za co? Za to, że był dla niego dobry i pożyczył mu pieniądze. Los jest niesprawiedliwy - dodaje wnuczka zamordowanego Jowita Maciejczyk (32 l.). Grzegorz P. został aresztowany i za kratami będzie czekać na proces.

Player otwiera się w nowej karcie przeglądarki