Lucie Morillon: Nie podpisujcie ACTA

2012-01-25 3:30

O zagrożeniach związanych z umową ACTA mówi francuska ekspertka Lucie Morillon.

"Super Express": - Jako Reporterzy bez Granic - organizacja broniąca wolności słowa - zgłaszacie swoje zastrzeżenia do porozumienie ACTA. Czemu?

Lusie Morillon: - W naszej opinii ACTA poświęca wolność słowa w Internecie i swobodny dostęp do informacji na rzecz walki z internetowym piractwem i zabezpieczenia praw autorskich. Choć uważamy własność intelektualną za niezmiernie istotną sprawę, to stoimy na stanowisku, że takie podejście, jakie zaprezentowano w pakcie ACTA, jest zaburzeniem proporcji i zagrożeniem dla wolności wypowiedzi.

- Będzie to forma kontroli i cenzury Internetu?

- Do tej pory wydawało się, że tylko w krajach niedemokratycznych władza próbuje opanować to, co dzieje się w Internecie. Teraz kraje demokratyczne gotowe są do podobnych kroków, które, zgodnie z zapisami ACTA, mogą doprowadzić do kontroli prywatnych użytkowników sieci oraz zastosowania narzędzi filtrujących, używanych przez rządy krajów, które walczą z działającymi w przestrzeni wirtualnej dysydentami.

- I twórcy ACTA chcą zaprząc do pomocy między innymi dostawców Internetu. To chyba nowa jakość.

- Jeśli ACTA wejdzie w życie, doprowadzi do sprywatyzowania cenzury, która do tej pory uważana była za instytucję państwową. Zmusza bowiem operatorów internetowych i pośredników technicznych do filtrowania treści, aby uniknąć kłopotów prawnych, do których może doprowadzić łamiący prawo użytkownik Internetu. Daje to im do ręki niebezpieczne narzędzie, ograniczające wolność, która jest przecież wpisana w definicję Internetu.

- Wszystko to, o czym pani mówi, wydaje się w rażącej sprzeczności z prawem i wartościami wyznawanymi przez Unię Europejską.

- I co ciekawe, opublikowany w ubiegłym roku raport Parlamentu Europejskiego wskazywał na różnego rodzaju problemy prawne z ACTA i sugerował, aby nie podpisywać tego porozumienia. Wygląda jednak na to, że Unia Europejska jako całość, nie zważając na te zastrzeżenia, podpisze ten pakt.

- Ogromnym zastrzeżeniem jest też sposób uzgadniania ACTA. Czemu tworzono go w takiej tajemnicy?

- W tej kwestii pojawia się wiele wątpliwości. Już samo to, że cała ta inicjatywa była tworzona poza jakimikolwiek instytucjami międzynarodowymi, jest podejrzane. Przecież logiczne było tworzenie ACTA w ramach Światowej Organizacji Handlu. Tak się jednak nie stało. Brak transparentności jest sprzeczny z prawem i praktyką krajów demokratycznych. Wydaje się, że politycy, którzy nad tym pracowali, chcieli pójść zwyczajnie na łatwiznę i szybko przepchnąć ten pomysł. Musieli zdawać sobie sprawę, że upublicznienie prac będzie się wiązać z ogromnymi protestami i wydłuży wypracowywanie kompromisowych rozwiązań.

- Taki sposób pracy nad porozumieniem jest działaniem przeciwko społeczeństwu obywatelskiemu?

- Absolutnie należy to odczytywać w takich kategoriach. Mówiąc żartobliwie, wydaje się, że stchórzono przed krytyką instytucji społeczeństwa obywatelskiego.

- Sami zwolennicy ACTA w postaci polityków wskazują, że to porozumienie nie zmienia definicji piractwa internetowego i sankcji, które za nie grożą. Po co więc upierają się, żeby je wprowadzać?

- Myślę, że decydujące znaczenia ma tu presja, którą wywiera na nich lobby przemysłu rozrywkowego, liczące na rozwiązanie spraw z prawem autorskim. Politycy muszą jednak zrozumieć, że zaproponowane rozwiązania są drogą do ograniczenia demokracji, a nie skutecznego zapobiegania piractwu.

- Czyli ACTA to nic innego jak krucjata międzynarodowych korporacji rozrywkowych?

- Należy odczytywać zapisy tego porozumienia jako próbę ochrony modelu biznesowego tych korporacji i zabezpieczenia dochodów, które przynoszą im prawa autorskie.

- Politycy zamiast stanąć po stronie obywateli i ich praw, wspierają interesy korporacji?

- Jeśli podpiszą tę umowę, będzie to jasny sygnał, że te interesy są dla nich ważniejsze niż swoboda wypowiedzi w Internecie. W ten sposób przeciwstawiają sobie te dwie sprawy, co nie powinno mieć miejsca.

- Polski rząd zapowiada podpisanie tego porozumienia, bo uważa, że jest już za późno, żeby się z niego wycofać. Rzeczywiście nie ma już odwrotu?

- Nigdy nie jest za późno. Powiem więcej - takie twierdzenia są wręcz niedopuszczalne. Myślę, że sprzeciw jednego kraju mógłby dać silny sygnał dla reszty Unii, żeby przeciwstawić się ACTA. Polska mogłaby być takim krajem. Poza tym warto, aby rządy krajów Wspólnoty wzięły pod uwagę obawy swoich obywateli, których, jak pokazuje przykład Polski, nie brakuje.

- Te obawy przeradzają się w bunt użytkowników Internetu. Hakerzy zaatakowali strony polskich instytucji państwowych. Spodziewa się pani jeszcze silniejszego oporu?

- W przeciwieństwie do restrykcyjnych ustaw chroniących prawo autorskie w USA zapisy ACTA są mało znane i w części dotyczącej Internetu trochę niezrozumiałe. Wszyscy, i nasza organizacja, i dziennikarze, musimy więc tłumaczyć zagrożenia z niej wynikające. Nie możemy jednak pozwolić, żeby w rozwiązanie problemu zaangażowali się hakerzy i ich pozasystemowe działania. Musimy chronić swobody obywatelskie na poziomie prawnym i bezwzględnie przestrzegać reguł państwa demokratycznego.

Lucie Morillon

Specjalistka ds. nowych mediów. Reporterzy bez Granic